Dissimulator
„Lower Form Resistance”
20 Buck Spin (2024)
Ledwo rok się zaczął, a 20 Buck Spin przygotowało nie lada niespodziankę dla słuchaczy w postaci debiutanckiego krążka Dissimulator. Pochodzące z Montrealu trio śmiało można nazwać supergrupą, gdyż wszyscy trzej panowie grali wcześniej w Chthe’ilist, a ponadto udzielali się bądź udzielają w takich grupach jak Atramentus, Beyond Creation czy Phobocosm. O doświadczenie i umiejętności muzyków można być więc spokojnym. Schody się zaczynają jeśli zdradzę, że „Lower Form Resistence” mierzy się z chyba najbardziej wyeksploatowanym gatunkiem czyli thrash metalem i trudno też oczekiwać od Kanadyjczyków, żeby wymyślili proch na nowo. Finalny efekt jest jednak wielce zadowalający, choć Dissimulator nie uniknął pułapek jakie stawiają ramy gatunku i stylistyczna konwencja. „Lower Form Resistance” gniecie równo, wyprowadza proste i sierpowe co chwila i daje się poznać jako całkiem błyskotliwy, a przede wszystkim świeżo brzmiący materiał. Metaliczne brzmienie gitar i nieco crossoverowa dynamika dają wyraźnie znać, że miłośnicy Nuclear Assault czy Power Trip powinni zacierać rączki. Kosmiczne, voivodowe efekty nałożone na wokal, pojawiające się raz po raz wykręcone riffy w stylu Obliveon stanowią spore i całkiem interesujące spektrum inspiracji, a jednocześnie nie wychylają się poza pewne sprawdzone schematy i wytarte przed laty ścieżki. I nie ma w tym absolutnie niczego złego, gdyż wykonanie jak i same kompozycje są zdecydowanie ponadprzeciętne i mają sporo do zaoferowana słuchaczowi, nawet jeśli pewne środki wyrazu i schematy są tu powielane kilkukrotnie. Jest więc technicznie, dzieje się dużo i raczej próżny usłyszeć tu jałowe galopady zmierzające donikąd. Ukłon w stronę metalu śmierci w postaci wyraźnie zahaczających o growling wokaliz dodaje całości pikanterii i otwiera muzykom drogę do brutalizacji muzyki. Wspaniałe jest brzmienie – thrashowe, metaliczne, z odrobinę „śmietnikowym”, ale i uwspółcześnionym brzmieniem perkusji. Będąc czepialskim chciałbym zwrócić jednak uwagę, że pomimo bogactwa aranży, mnogości pomysłów „Lower Form Resistance” zostawia pewne wrażenie „trochę jednego i tego samego”, pomimo że w gruncie rzeczy tak nie jest. Nie wiem czy to kwestia trochę jednorodnych wokaliz, wspomnianego wcześniej powielania pewnych rozwiązań aranżacyjnych. Ale czy tak nie brzmiały całe setki thrashowych płyt ze złotego okresu? Może jakieś stricte wolniejsze numery, czy więcej ucieczek w jakieś partie akustyczne zrobiłoby różnicę, dało pole na złapania oddechu, ale nie ma co narzekać. Dissimulator dostarczył naprawdę kawał świetnej, błyskotliwej muzyki, może nie wykraczającej poza pewną strefę komfortu, ale wykonanej w najlepszy możliwy sposób. Pełna rekomendacja z mojej strony, bo zdecydowane nie jest to wydawnictwo na jeden odsłuch, tym bardziej, że nie znam zbyt wielu podobnych wydawnictw, które ukazałyby się w ostatnich latach.
Harlequin