Doomas
„R'lyeh”
Gothoom Prod. 2023
Dziś coś kapkę starszego. Doomas pochodzą ze
Słowacji, a swoje początku datują na niemal dwie dekady wstecz. Przez ten czas
zdążyli dochrapać się trzech dużych albumów (plus demosa i EP-ki), z których
ostatni właśnie mam na rozkładówce. Nie wiem jak brzmiały poprzednie płyty
zespołu, więc skupię się jedynie na tym, co zawiera wspomniane wydawnictwo.
Panowie zza naszej południowej granicy parają się graniem z gatunku death /
doom, z dość sporym naciskiem na epitety „melodyjny” czy „klimatyczny”. Co
prawda taki opis mnie samego niezbyt by zachęcił do sprawdzenia owych grajków,
bo mam w swoim świecie muzycznym ważniejsze priorytety, ale czasem jakaś
odskocznia się przydaje. Zwłaszcza, że jeśli przychodzą wam w tej chwili do
głowy skojarzenia ze słodkimi melodiami, to są one nie do końca trafne. Bo owej
melodii jest tu faktycznie sporo, tak samo jak i wszechobecnych klawiszy, które
są, po prawdzie, chwilami zbyt nachalne. Ale! Podstawę muzyki Doomas stanowią
klasycznie ciężkie harmonie, osobiście kojarzące mi się momentami z wczesnymi
dokonaniami Septic Flesh, choć niekoniecznie aż tak mocno osadzone w duchu
greckim. Może wynika to z faktu, iż wokal Petera bardzo mi swoją barwą
przypomina Spirosa. I trzeba zaznaczyć, że jest to bardzo silny punkt
słowackiej układanki. Ponadto, klimat tych ośmiu, zamykających się w
pięćdziesięciu czterech minutach kompozycji, jest podobnie mroczny i tajemniczy
co na klasycznym „Mystic Places od Dawn” czy Έσοπτρον”. Oczywiście nie jest to
jedyny wyznacznik zawartości „R’lyeh”, gdyż znajdziemy tu wiele elementów od
wspomnianych Greków stojących bardzo daleko, i pasujących bardziej choćby do
bardzo wczesnego Crematory (tego niemieckiego). Mam tu na myśli ciężkie
harmonie bardzo mocno podkreślane klawiszowym tłem, i to na zasadzie niemal
równorzędnej wartości tego instrumentu z gitarami. Jeszcze z innej bajki zdają
się być solówki. Swobodne, jakby lżejsze, wpuszczające do całości nieco
świeżego powietrza. Z tej mikstury Doomas tworzy muzykę, która stoi gdzieś
pomiędzy całkowicie mistycznym, niemal katakumbowym stylem, a graniem bardziej
przystępnym dla mniej wrażliwego odbiorcy. Na szczęście waga bardziej wskazuje
na ten pierwszy element, przez co w ogólnym rozrachunku jestem w stanie
stwierdzić, iż „R’lyeh” to naprawdę solidne w swojej kategorii granie, które
niejednemu może mocno przypaść do gustu. Jeśli zatem, przez dwadzieścia lat nie
spotkaliście się z nazwą Doomas, to rzućcie sobie na nich uchem. Zapewniam, że
warto.
-
jesusatan

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz