CANNIBAL ACCIDENT
„Nekrokluster”
Time to Kill Records 2021
Czwarty,
pełny album fińskiego Cannibal Accident, to płyta, która z uśmiechem na ustach
spuści słuchaczowi konkretny wpierdol. Wybije mu wszystkie zęby, pogruchocze
kości, genitalia obwiąże drutem kolczastym, wydłubie narządy wzroku i w
tanecznym stylu naszcza w puste oczodoły, a wszystko to w niespełna pół
godziny, czyli w tyle, ile trwa „Nekrokluster”. Nikt tu bowiem nie bawi się w
puszczanie słodkich bąków, czy rozmyślaniami nad znikomością chrabąszcza. Muza,
jaka się tu znajduje to energetyczny, brutalny Death/Grind starej szkoły, który
niszczy w chuj nie biorąc jeńców. Rzeźnicy z Turku tym razem na pierwszą linię
frontu wysunęli zalatujący rozkładem Old School Death Metal, a zaraz za nim
ruszyły do boju ohydne, klasyczne, miażdżące, bezlitosne, Grindowe hufce, w
efekcie czego otrzymaliśmy przepełniony okrucieństwem, potężny, bezkompromisowy
materiał.Płytkę wypełnia 17 zwięzłych, nieprzekraczających dwóch minut,
intensywnych, precyzyjnych strzałów, opartych na okrutnym, uderzającym z siłą
młota pneumatycznego, perkusyjnym napierdolu, ciężkich, mięsistych riffach,
rozrywającym w pizdu, grubym basie i wściekłych wokalizach operujących całym
wachlarzem gardłowych growli, dzikich wrzasków i zduszonych, dławiących się
ryków. Uwierzcie mi, moc jest z nimi, a wałki, które się tu znajdują
rozpierdalają bez mrugnięcia okiem, a do tego okazują się chwytliwe,
przepełnione szaleństwem i mocno uzależniające. Niewątpliwie na taki stan
rzeczy mają wpływ przelatujące tu z prędkością światła, jadowite, z lekka kakofoniczne,
melodyjne salwy, wymieszane z tłustym riffowaniem, żywiołowe, budowane na
punkowych podstawach, surowe, brudne akordy, jak i fakt, że ci maniacy są
dobrymi, inteligentnymi, doświadczonymi już muzykami i potrafią napisać
zajebiście kopiące po żebrach, wypierdalające z buciorów utwory. Przewijają się
tu gustowne echa Cannibal Corpse, Napalm Death, starego Carcass, czy ich
ziomali z Rotten Sound, ale praktycznie każdy skrawek zawartej na tej płycie
muzy ma ostateczny szlif zainfekowany szczyptą skandynawskiego humoru charakterystyczny
dla Cannibal Accident. Bardzo dobre, brutalne, zaciekłe, soczyście agresywne,
ale jednocześnie organicznie zapaskudzone i posiadające niezgorszy Groove brzmienie
sprawia, że dźwięki te oddziałują z potworną siłą, siejąc ropierdol jak się
patrzy (i jak się nie patrzy). Wiem, że to początek roku i jeszcze za wcześnie
na takie stwierdzenia, ale uważam, że „Nekrokluster” może być jednym z
najlepszych albumów 2021 roku, jeżeli chodzi o tradycyjnie
podany Death/Grind. Naprawdę jest na czym ucho zawiesić.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz