Garde
„Harbinger
of Revenge and War”
Heidens Hart Records 2025
Nic
mi o tym projekcie bliżej nie wiadomo, ale z notki dołączonej do tego materiału
wyczytałem, że to poboczna działalność niejakiego A. z Cultus więc zapewne
chodzi o Arjana, który udzielał się między innymi w Omegavortex i Pest. Jednak
głowy nie dam. To debiutancka płyta Garde, która podobno powstawała od 2000
roku zatem materiał ten szlifowano przez 25 lat. Co z tego wyszło? Ano viking
metal w stylu pamiętnej trylogii Bathory. Zagrany na zimnych gitarach, które
wspomaga aksamitna sekcja rytmiczna i czyste wokalizy w towarzystwie chórków.
Tradycyjne riffy, strzeliste solówki i lodowate tremolo, zebrane do kupy mkną w
przestrzeń, niosąc bombastyczne i epickie melodie. Od czasu do czasu „Harbinger
of Revenge and War” wpada także w bardziej poetyckie pieśni, częstując wtedy
akordami na akustycznym wiośle, którym wtóruje swym głosem natchniony bard.
Całość ma swoje mocniejsze momenty, które silnym chwytem ściskają gardło.
Płomienne, wojownicze rytmy chwilami potrafią zmusić serce do gwałtowniejszego
bicia, lecz album ten w ostatecznym rozrachunku brzmi cienko. Poza okresowymi
objawieniami, jawi się jako odgrzewany kotlet bez konkretnego przyprawienia.
Kucharz się starał, ale nie wyszło. Może zbyt długi czas powstawania „Harbinger
of Revenge and War” mu zaszkodził, a może formuła dawno się zużyła i obecnie
nie robi już takiego wrażenia jak niegdyś. Nie wiem. Dla mnie to słabe
nawiązanie do tego, co kiedyś zrobił Quorthon, a i jego wizja nie wszystkim
przypadła wtedy do gustu. Jednakże posiadała ona siłę wyrazu i przede wszystkim
duszę, czemu Garde nie sprostał. Jak mniemam chęci były duże, wyszło słabo. Czy
szkoda? Też nie mam pojęcia. W każdym razie entuzjaści wiking metalu powinni
sprawdzić. Reszta może sobie bez żalu odpuścić.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz