poniedziałek, 10 listopada 2025

Recenzja Garde „Harbinger of Revenge and War”

 

Garde

„Harbinger of Revenge and War”

Heidens Hart Records 2025

Nic mi o tym projekcie bliżej nie wiadomo, ale z notki dołączonej do tego materiału wyczytałem, że to poboczna działalność niejakiego A. z Cultus więc zapewne chodzi o Arjana, który udzielał się między innymi w Omegavortex i Pest. Jednak głowy nie dam. To debiutancka płyta Garde, która podobno powstawała od 2000 roku zatem materiał ten szlifowano przez 25 lat. Co z tego wyszło? Ano viking metal w stylu pamiętnej trylogii Bathory. Zagrany na zimnych gitarach, które wspomaga aksamitna sekcja rytmiczna i czyste wokalizy w towarzystwie chórków. Tradycyjne riffy, strzeliste solówki i lodowate tremolo, zebrane do kupy mkną w przestrzeń, niosąc bombastyczne i epickie melodie. Od czasu do czasu „Harbinger of Revenge and War” wpada także w bardziej poetyckie pieśni, częstując wtedy akordami na akustycznym wiośle, którym wtóruje swym głosem natchniony bard. Całość ma swoje mocniejsze momenty, które silnym chwytem ściskają gardło. Płomienne, wojownicze rytmy chwilami potrafią zmusić serce do gwałtowniejszego bicia, lecz album ten w ostatecznym rozrachunku brzmi cienko. Poza okresowymi objawieniami, jawi się jako odgrzewany kotlet bez konkretnego przyprawienia. Kucharz się starał, ale nie wyszło. Może zbyt długi czas powstawania „Harbinger of Revenge and War” mu zaszkodził, a może formuła dawno się zużyła i obecnie nie robi już takiego wrażenia jak niegdyś. Nie wiem. Dla mnie to słabe nawiązanie do tego, co kiedyś zrobił Quorthon, a i jego wizja nie wszystkim przypadła wtedy do gustu. Jednakże posiadała ona siłę wyrazu i przede wszystkim duszę, czemu Garde nie sprostał. Jak mniemam chęci były duże, wyszło słabo. Czy szkoda? Też nie mam pojęcia. W każdym razie entuzjaści wiking metalu powinni sprawdzić. Reszta może sobie bez żalu odpuścić.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz