wtorek, 4 listopada 2025

Recenzja Dysthymian „Ex Vita Abire”

 

Dysthymian

„Ex Vita Abire”

Independent 2025

O Dysthymian nic mi bliżej nie wiadomo oprócz tego, że pochodzi ze Szwecji i jest solowym projektem, za którym stoi niejaki Somber. Muzyk ten właśnie bez żadnych wstępniaków wydaje swój debiutancki album. Zawiera on siedem kawałków, których forma to depresyjny black metal. Zatem ci, którzy zdecydują się sięgnąć po „Ex Vita Abire”, będą mieli do czynienia z „czarniną” dla smutasów. To mieszanka klasycznych riffów i tremolo, którym w tle towarzyszą brzękliwe nuty, urozmaicające i zagęszczające tą dość jednostajną gędźbę. Płynie ona głównie w średnim tempie i tylko niekiedy przyspiesza do delikatnie agresywniejszych blastów. Muzyka zagrana na wysoko nastrojonych gitarach o szorstkiej i delikatnie przydymionej barwie. Przygrywa im ledwo słyszalny bas z dudniącą perkusją, a nad wszystkim unoszą się pełne boleści, przechodzącej w histerię wokalizy. Black metal tego Szweda kreuje przygnębiającą atmosferę, wypełnioną smutkiem i beznadzieją. Uczucia te ubiera w gorzkie i fatalistyczne melodie, którym dramaturgii za cholerę odmówić się nie da. Bleczur ten skomponowany jest w oparciu o klasyczne wzorce, ale pewne odjazdy od normy przytrafiają się często, bo Dysthymian okresowo wkracza na teren dysharmonijnych dźwięków, które uwypuklają uczucie niepokoju i windują ponurość „Ex Vita Abire”. Diabelszczyzna, która wątłym duszom w niczym nie pomoże i jedynie wpędzi je w jeszcze głębszą depresję. Muza o bardzo dużym ładunku emocjonalnym, dla masochistów, którzy uwielbiają zanurzać się w introspektywne wycieczki i upajać swym nieszczęśliwym losem. Jednakże skomponowana zgodnie z prawidłami sztuki i potrafi zwrócić na siebie uwagę, choć nie na długo, ponieważ w gruncie rzeczy tonie w morzu jej podobnych materiałów, których od ponad trzech dekad zebrało się krocie, ale maniakom takiego ujęcia na pewno siądzie bez problemu.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz