Hexis
"Aeternum"
Debemur Morti 2022
Na początek kilka podstawowych informacji i ciekawostek. Hexis powstał w 2010 roku w Kopenhadze, ma w dorobku dwie duże płyty i całkiem pokaźną kolekcję splitów i EP-ek. Ponadto zagrali ponoć już ponad osiemset koncertów na całym świecie, często organizowanych metodą DIY, co doprowadziło ich nie tyle na wielkie stadiony, co do małych miasteczek i wiosek. I to mnie zaintrygowało. Może mniej zachęcający był opis muzyki Duńczyków, bo hard-core/black metal to, no nie wiem... Mimo to się skusiłem. I jak wrażenia, zapytacie? Powiem tak - faktycznie jest to muza bardzo, ale to bardzo koncertowa, ale nie tylko. W rzeczy samej, panowie łączą ze sobą między innymi hardcore, black metal czy sludge, dodatkowo urozmaicając tę mieszankę mrocznymi dark-ambientowymi elementami. Mamy tu dwanaście numerów trwających od półtorej do niemal ośmiu minut. Ich mocno sludgeowo-industrialny rdzeń stanowi motoryczne, często nawet siłowe granie wspierane płaskim, jednolitym wrzaskiem zdzierającego struny głosowe do krwi Filipa Andersa, chwilami jedynie wspieranego przez tylne wokale. I tu w sumie większej finezji nie ma. Natomiast ilość ozdobników, okołotematycznych dodatków i urozmaiceń to już inna bajka, i to ona stanowi siłę tych nagrań. Tego, w jaki sposób Hexis zlewają w jedną formę tak odległe od siebie gatunki, jak żonglują kontrastami, nie tworząc przy okazji czegoś na kształt bigosu z lodami jagodowymi na jednym półmisku, nie będę nawet starał się opisywać w detalach. Powiem jedynie, że do kipiących wściekłością kompozycji (wszystkich zatytułowanych jednym słowem) wpleciono odpowiedni nastrój, elementy grozy, niepewności ale i piękna. To co znajdujemy na "Aeternum" to dźwiękowy obraz, który można interpretować na kilkaset sposobów, za każdym razem inaczej. Poza tym, jeden machnie na to ręką, inny będzie chwalił bez końca. Jakiś czas temu zachwycałem się, także wydanym przez Debemur Morti, także stojącym teoretycznie daleko od moich głównych zainteresowań, ostatnim krążkiem Plebeian Grandstand. Im dłużej słucham trzeciej płyty Hexis, tym większe mam uczucie, że te dźwięki w podobny sposób rozrzucają mnie niczym obornik po polu, mimo iż podświadomie staram się im opierać. Jeśli zatem nie boicie się odważnych wyzwań, sprawdźcie "Aeternum". Do tego rodzaju wydawnictw najchętniej wracam w chwilach, gdy chcę odpocząć od tradycji i klasyki. Kurwa, dla mnie bomba!
- jesusatan