Nurt
Ognia
Putrid
Cult / Under the Sign of Garazel 2020
Znacie
bydgoski Xarzebaal? Jeśli znacie i dźwięki tworzone przez ten duet
wchodzą w was jak nóż w masełko, to zwrócenie uwagi na Nurt
Ognia jest waszym psim obowiązkiem. Głównie dlatego, że nowy,
wypluwany właśnie przez Putrid Cult / UtSoG twór to w prostej linii
kontynuacja tego, co chłopaki stworzyli na „III”. Nurt Ognia to solowy projekt Upiora. Na płycie,
która nawet nie ma tytułu, znajdujemy trzy trwające nieco ponad
dwadzieścia sześć minut utwory prymitywnego black metalu. Po raz
kolejny obcujemy z piwnicznym, wręcz garażowym brzmieniem
przypominającym bardziej zarejestrowaną na żywo próbę, niż
jakikolwiek profesjonalnie nagrany materiał. Same kompozycje tym
razem również są jeszcze bardziej chaotyczne i szalone. Sprawiają
początkowo wrażenie autentycznej improwizacji. Raz rozpędzają się
niczym Struś Pędziwiatr, by za chwilę zwolnić i znów zerwać się
niczym poszczuty pies. Można odnieść wrażenie, że nic tu się
nie klei, że to jakaś kakofonia. Poszczególne instrumenty raz
wychylają się na pierwszy plan, by następnie zostały przytłumione
przez perkusyjne kanonady. Mało tego. To czym Nurt Ognia różni się
od Xarzebaal to sporo elementów, które można nazwać objechanymi
czy eksperymentalnymi. Są tu nastrojowe wstawki, niezidentyfikowane
instrumenty (choć chyba są to raczej chore wariacje na basie), nieco melancholijnego plumkania czy szczypta falującej psychodelii. Chwilami odnoszę wrażenie, jakby Upiór próbował w swojej śmierdzącej pleśnią piwnicy improwizować
ostatnie dokonania Furii, zwłaszcza mocno nakierowując je na
„Guido”. Chore wokale są, tradycyjnie już w przypadku wszystkich trzech powiązanych ze sobą personalnie bydgoskich projektów, wywrzeszczane po polsku, choć nie macie się co
łudzić, iż uda wam się wyłapać ze słuchu ową poezję rzyganą.
Ten materiał jest mówiąc wprost maksymalnie popierdolony.
Początkowo miałem z nim niezłą zagwozdkę, jednak po kilkukrotnym
odsłuchu ogień faktycznie zaczął płynąć uporządkowanym nurtem
i wypalać mi w głowie własne ścieżki. Od jakiegoś czasu słucham
tego mini praktycznie bez przerwy i sam się zastanawiam czy wszystko
ze mną w porządku, jednak te dźwięki mają w sobie coś, co nie
pozwala się od nich oderwać. Okiełzanie tych trzech numerów nie
jest sprawą łatwą, jednak jeśli wam się to uda, gwarantuję
niezapomniane przeżycia. Kto zatem podejmie próbę ognia?
-
jesusatan