TEMPLE OF VOID
„The World That Was”
Shadow Kingdom Records 2020
Fajna ta płytka, taka akuratna, zmontowana z klasycznych elementów i trzymająca poziom. Taki właśnie jest trzeci album długogrający tego kwintetu ze Stanów, o którym mam zamiar napisać teraz słów kilka. „Świat, który Był” to niecałe 38 minut bardzo zgrabnego Death/Doom Metalu, choć w zasadzie raczej powinienem napisać Doom/Death Metalu, gdyż to zdecydowanie w stronę stylistyki Doom przesunięty jest środek ciężkości na tej płycie. Podstawą brzmienia zespołu są mocno zagęszczone, przeciągane często, opasłe, ciężkie riffy, równe, wgniatające w podłoże beczki, miażdżący, pełzający bas i głęboki, grobowy growling. Groove jest na tej płycie konkretny, majestatu także jej nie brakuje, a zawarte tu wałki gniotą bardzo solidnie. Do tego klasycznego na wskroś szkieletu dorzucono bardziej melodyjne, melancholijne, post-metalowe akcenty, zniekształcone nieco, psychodeliczne sekwencje, klimatyczny parapet, kilka akustycznych patentów i emocjonalne, czyste wokale. Wszystkie te dodatki nadają tej płycie przestrzeni i organicznego charakteru oraz ponurej, mrocznej aury. Nie wszystko jednak wg mnie klei się tu tak, jak należy. Niektóre, bardziej rockowe zagrywki nie do końca wiążą się z ciężkimi podstawami tego albumu, a zakończenia jednego, czy dwóch wałków są zbyt odległe od ich głównych tematów, przez co materiał ten momentami nieco się rozwarstwia i nie trzyma jednakowego poziomu napięcia. Brzmieniowo bez zarzutu, sound na tej produkcji jest tłusty, soczysty i selektywny, choć odpowiednią porcję ciężkiego, mulistego nalotu także ta płytka posiada. Słucha się zatem tego materiału bardzo dobrze, pomimo pewnych, drobnych zgrzytów, które być może dla Was będą nieistotne. Tak więc zbierając wszystko zusammen do kupy: trzeci długograj Temple of Void to bardzo konkretny, dobry Doom/Death Metalowy album, który fani gatunku łykną bez zbytniego pierdolenia. W moim odtwarzaczy raz na jakiś czas także z pewnością zagości ta płytka, jednak o żadnych, wielkich zachwytach z mojej strony nie ma tu mowy.
Hatzamoth