MACHETAZO
„Ultratumba II”
(Compilation)
Selfmadegod Records 2020
Pierwsza część „Życia
Pozagrobowego” (to bowiem znaczy po naszemu Ultratumba) ukazała się w 2006 roku
i był to zbiór utworów ze splitów i różnorakich zabłąkanych wałków, jakie
Machetazo spłodziło i wydaliło w latach 1998 – 2005. Minęło 14 lat i oto dzięki
Karolowi z SMG dostajemy drugą część tej zacnej kompilacji, która rozpoczyna
swoje dzieło tam, gdzie zakończyła się część pierwsza, czyli Anno Bastardi
2005, a w zasadzie to tam się kończy, gdyż te młodzieżowe piosenki poukładane
są w odwrotnej chronologii, czyli produkcja ta startuje w czasach
współczesnych, a kończy swój bieg bez mała 15 lat temu. Fajnie, że ktoś
pomyślał i dokończył dzieło rozpoczęte w 2006 roku, gdyż dzięki temu dostajemy
doskonałe uzupełnienie dyskografii tych hiszpańskich brutali, którzy niestety
zeszli już jakiś czas temu ze sceny. Wszyscy wtajemniczeni wiedzą, jakie
dźwięki produkowało Machetazo, a nieświadomi zaraz się dowiedzą. Grupa rzeźbiła
zatem w bezkompromisowej, brutalnej materii, która powstała z połączenia
agresywnej, zaciekłej, Grindcore’owej jazdy z ciężkimi, krwawymi strukturami
zakorzenionymi w tłustym, ociekającym płynami ustrojowymi Goregrind’owym ryciu
z dodatkiem smolistego, pierwotnego, miażdżącego Death Metalu. Muza to zatem
konkretna, umiejąca bezceremonialnie wypatroszyć delikwenta i solidnie
przyjebać go do gleby, choć oparta zdecydowanie na prostych, sprawdzonych już
patentach. Beczki gniotą tu solidnie, gruby, przesterowany, nierzadko zniekształcony
bas bezlitośnie obdziera ze skóry, tłuste, momentami zaskakująco chwytliwe
riffy wywlekają wnętrzności, a z grobowych, gardłowych growli wylewa się cała
masa cuchnącej zgnilizną flegmy. Można by zaryzykować stwierdzenie, że jest to
mariaż wpływów Repulsion i Autopsy, ze szczyptą Avulsed oraz delikatnym
dotknięciem Incantation doprawione sporą ilością inspiracji wczesnym Carcass.
Tak przynajmniej ja to widzę, choć absolutnie nie obrażę się, jeżeli Wasze
spojrzenie na muzykę Machetazo będzie nieco odmienne. Nie zabrakło tu także
interesujących, niekonwencjonalnych momentów, do których można zaliczyć dwa
wałki o zdecydowanie industrialnym charakterze, które zostały zmiksowane przez
ludzi z Winters In Osaka, czy zabójczo wykonanych coverów („Sex &Violence”,
„Tormentor”, „Pay to Die”, „Skald Av SatansSol”, czy „Dying” połączonego z
„Demon”). Słuchanie „Ultratumba II” jest trochę jak 72-minutowe odkrywanie
historii najbrutalniejszej ze sztuk i podziwianie tego, co się tam znalazło,
ech łza się w oku kręci… Szkoda, że nie zanosi się już na to, abyśmy usłyszeli
coś nowego, wyprodukowanego przez ten hiszpański buldożer. Cóż, mówi się trudno
i pije się dalej. Dla fanów nadgniłego mięcha znanego z twórczości
DeadInfection, Impetigo, Carcass, General Surgery, Autopsy, czy Repulsion
wydawnictwo to jest pozycją do obowiązkowego zakupu. Wyżerka jak się patrzy,
ale trudno się dziwić, skoro menu bardzo konkretne.Zapraszam zatem do stołu. Smacznego
zwierzaczki!