ORDER OF NOSFERAT
„Necuratul”
Purity Through Fire 2021
Order
of Nosferat powołany został do życia, kiedy to dwóch, zaangażowanych w scenę
Black Metal jegomości, udzielających się min w Sarastus, Slagmark, From the
Void, Sarkrista i Serpentfyre odkryło w sobie pewne pokłady wampirycznej natury
i postanowiło dać temu upust w swej twórczości muzycznej. Jeżeli wampiryczne
skłonności tych panów miałbym oceniać po dźwiękach, jakie znalazły się na ich
tegorocznym, pierwszym albumie długogrającym, to powiedziałbym, że słabo u nich
z tym wampiryzmem. „Necuratul” to bowiem 43 minuty do bólu przeciętnego,
prostego, mocno zaprawionego melodią, surowego Black Metalu, który nie potrafił
mnie sobą zainteresować w najmniejszym nawet stopniu. Materiał ten co prawda
głęboko osadzony jest w latach 90-tych, zatem beczki wspierane przez chropowaty
bas napierdalają niezgorzej, mimo dużego nasycenia melodyjnymi patentami riffy
są agresywne, zimne, szorstkie i dosyć intensywne, z gardzieli wokalisty
wydobywa się rasowy, wściekły scream, a błądzący po
zakamarkach tym kompozycji klawisz dodaje odpowiedniej, mrocznej atmosfery. Cóż
z tego jednak, skoro wszystko to jest zbudowane z tak potwornie oklepanych już
elementów i do tego jest tak przewidywalne, że ciężko dotrwać do końca albumu
bez zgrzytania zębami? Wampirycznego klimatu tej produkcji także jakoś
specjalnie nie czuję, no może jest go troszeczkę w nastrojowych, momentami z
lekka nawiedzonych, klawiszowych przerywnikach czerpiących pełnymi garściami z
Dungeon Synth/Dark Ambient, które poprzedzają każdy kolejny wałek na tej płycie.
Produkcja oczywiście z gatunku lo-fi jest lekko przydymiona, zalatuje wilgotną
pleśnią, emanuje wręcz analogowym, piwnicznym klimatem i trzeba uczciwie
przyznać, że dobrze pasuje do zawartej tu muzycznej surowizny. Zdecydowanie
podoba mi się za to logo tej hordy, jak i okładka albumu. I to chyba wszystko.
Czas zatem na małe podsumowanie. Wspomniane przed chwilą logo i front cover
zdobiący płytę to na pewno plusy tego wydawnictwa, pozytywnie oceniam także
brzmienie, w jakie zostały ubrane zawarte tu wałki, a co do samej muzyki, to
niestety jak dla mnie jest w chuj przeciętna. Myślę jednak, że wszyscy Black
Metalowi maniacy gustujący w twórczości VladTepes, Mütiilation, Blessed in Sin,
Funeral, Belketre, Satanic Warmaster, czy wczesnego Black Funeral łykną tę
płytkę bez popitki i poproszę o dokładkę. Ja przesłuchałem sobie „Necuratul”
trzy razy i ani trochę nie zażarło, więc se odpuszczam, a co, duży jestem i
wolno mi.
Hatzamoth