Satanic Warmaster
„Aamongandr”
Werewolf Rec. 2022
Satanic Warmaster, albo raczej człowieka
odpowiadającego za całokształt tego jednoosobowego hordu, przedstawiać chyba
nikomu nie trzeba. Bo jeśli ktoś czyta te słowa i nie wie kim, jest Lauri
Penttilä, to serdecznie zapraszam do wyjścia. Bez zbędnego wstępu zatem, krótko
i na temat. Rzeczony twór przez ponad dwadzieścia lat doczekał się od chuja
wydawnictw, a „Asmongandr” stanowi szóste pełnowymiarowe. Nie wiem, co można by
napisać o Satanic Warmaster, by nie zabrzmiało to banalnie. Wiadomo, że jeśli
ta nazwa pojawia się w konwersacjach, to na myśl przyjść może jedynie
stuprocentowy black metal z połowy lat dziewięćdziesiątych. I chłop, niczym koń
z klapkami na oczach, uparcie idzie obraną dawno temu ścieżką, nie bacząc na
czyhające po drodze niebezpieczeństwa czy kuszące wdziękami przydrożne
kurtyzany. Gra swoje, bez oglądania się na mijający czas czy panujące obecnie
trendy. No, może ociupinkę w porównaniu do poprzednich pełniaków wygładził
brzmienie, które mimo to jest na tych nagraniach kwintesencją starej szkoły. Co
do samych kompozycji, to otrzymujemy tu miód na uszy. Wzorcową mieszankę
biczujących uszy akordów, pełnych goryczy melodii i gitarowych harmonii
płynących zazwyczaj w żwawym tempie. Z muzyki tej uderza totalny ziąb, a zdobiące
ją klawiszowe dodatki w tle jedynie ową srogość uwypuklają. Umiejętnością
komponowania wspomnianych przed chwilą, trujących swoją mocą, melodii Satanic
Warmaster dorównywać mogą chyba nawet wczesnemu Dissection. Choć w tym
przypadku porównania do innych nazw mijają się nieco z celem, bo Fin przez lata
stał się marką samą w sobie. Owszem, można w jego kompozycjach usłyszeć dość
wyraźne odnośniki do wcześniejszych klasyków, jak choćby w wieńczącym płytę
„Barbas X Aamon”, gdzie mocno wali Burzum, ale są to na tyle oryginalnie
przekute inspiracje, że posądzanie kolesia o celowe zapożyczenia byłoby
bluźnierstwem. Miało być jednak krótko. Zatem podsumuję jednym zdaniem. Satanic
Warmaster nagrał album mogący równie dobrze ukazać się trzydzieści lat temu, z
zachowaniem wszelkich panujących w tamtych czasach reguł, będący jednym z
jaśniejszych punktów na czarnej mapie roku dwudziestego drugiego. I tyle.
-
jesusatan