piątek, 7 listopada 2025

Recenzja Hammerfilosofi „Signum”

 

Hammerfilosofi

„Signum”

Osmose Productions 2025

Na swojej najnowszej, drugiej płycie, ten włosko-norweski duet leci sobie dwutorowo. Połowa kawałków zamieszczonych na „Signum”, to szybka i agresywna młócka, która zapierdala przed siebie zostawiając po sobie jedynie zgliszcza. Szybkie riffy i konwulsyjne tremolo wiodą w tych kompozycjach prym, a przygrywa im, napierdalająca jak karabin maszynowy perkusja. To dzika muzyka, która dzięki miarowej pracy beczek zbliża się do produkcji industrialnych. Brzmi ona niczym machina wojenna, która za pomocą broni sonicznej kreuje monumentalną ścianę dźwięku. Od jej nieprzeniknionej struktury odbija się światło, bo nie ma w niej dla niego miejsca. Szalone tempo i nieokiełznane wybuchy wściekłości, od czasu do czasu wyhamowywane za pomocą akordów w wolniejszych prędkościach, które zamieniają na chwilę tą zawieruchę w krótkie, mistyczne uniesienia. Druga część „Signum” to numery utrzymane w średnim tempie, które swym okultystycznym wydźwiękiem, kierują się w rytualne rejony. Poważna, delikatnie duszna atmosfera, zbudowana w oparciu o ponure kostkowanie i stały rytm. Hipnotyzując wprowadza w trans swymi upiornymi melodiami i ciężkimi dysonansami. Te obydwa oblicza wzbogacone są rzecz jasna o bezduszne wokalizy, które w przypadku tej produkcji przybrały postać, wzniosłych i nieznoszących sprzeciwu krzyków. Black metal, który swoim żywym i majestatycznym usposobieniem, przypominać może ostatnie produkcje Marduk, ale wydaje mi się, że bliżej mu do Funeral Mist z racji jego filozoficzno-wojennej ekspresji. Wydobywa się ona tutaj niemalże z każdego uderzenia w struny czy bębny, a podkreślają ją wspomniane, gniewne okrzyki. Brutalny i bezwzględny, lecz niepozbawiony ciekawej ornamentyki. Bardzo intensywny album o bipolarnym układzie, gwarantującym obłędną sinusoidę emocji.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz