Upon
the Altar
„Profanation's Vapor”
Godz ov War 2025
Muzycy z Upon the Altar najwyraźniej nie cierpią w
swoim życiu próżni, regularnie, od zarania zespołu, przypominając o jego
istnieniu kolejnymi wydawnictwami. Minął zaledwie rok od wypuszczenia bestii o
imieniu „Descendants of Evil”, a już mamy od nich nowy materiał (że nie
wspomnę, iż w międzyczasie pojawiła się także kompilacja zawierająca demo i
covery). „Profanation’s Vapor” to materiał z gatunku tych krótszych, bowiem
zawierający dwadzieścia trzy minuty muzyki, co absolutnie nie znaczy, że mniej
treściwy. Kiedy tak zastanawiałem się, co jeszcze mogę napisać o muzyce Upon
the Altar, zespołu, któremu kibicuję od „Promo 2020”, to zaczęły przychodzić mi
do głowy same oczywistości. Bo wszyscy zainteresowani doskonale wiedzą, co to
za zespół, kto w nim gra, i, przede wszystkim, co gra. Dziś, nazwa, której
jeszcze pięć lat temu prawie nikt nie kojarzył, wymieniana jest w pierwszej
kolejności jeśli chodzi o gruzowanie w naszym kraju, nie bez szans na zaciętą
konfrontację ze światowymi tytanami gatunku. I te pięć nowych kompozycji (plus
intro) jedynie klasę Upon the Altar potwierdza. Bez względu na to, czy chłopaki
przejeżdżają po nas walcem, miażdżąc akordami „w zwolnionym tempie” (jak choćby
na zakończenie tej EP-ki), czy rozpędzają swój czołg do maksymalnych prędkości
(żeby daleko nie szukać, to już po wspomnianym introsie następuje prawdziwa
eksplozja), czujemy sączące się z tej muzyki czyste zło. Tworząc swoje wizje,
muzycy stosują wyłącznie kolory (a właściwie odcienie) oparte na bazie smoły i
wulkanicznej lawy. Nie ma w tych dźwiękach miejsca na ckliwe harmonie,
chwytliwe refreny czy momenty do ponucenia. Tutaj słowa „metal śmierci”
naprawdę znaczą to, co znaczą, i nie są jedynie wyświechtanym sloganem, który
można podpiąć pod twórczość ze śmiercią nie mającą nic wspólnego. Na temat
brzmienia rozpisywać się chyba nie muszę, bo to, jaką uwagę panowie przywiązują
do tego, by było masywnie i organicznie, zdążyli już niejednokrotnie udowodnić.
Cóż… Upon the Altar to Upon the Altar, oni robią swoje, krocząc do przodu bez
oglądania się na panujące trendy. I albo się ich kocha albo nienawidzi (jak to kiedyś śpiewał klasyk,
którego kochałem, a dziś nienawidzę). Jeśli macie poprzednie wydawnictwa
Tarnowian na półce, to nawet nie muszę pisać, że „Profanation’s Vapor” możecie
brać w ciemno, bo doskonale o tym wiecie sami.
-
jesusatan

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz