Atavistic
Decay
„Immakulate Invokations”
Night Terrors Rec. 2025
Atavistic Decay to czwórka Amerykanów. W zeszłym
roku wypuścili w świat demówkę, której nie było mi jednak dane usłyszeć. Trochę
szkoda, bo to, co panowie zaprezentowali na swojej najświeższej EP-ce skłania
do niezwłocznego nadrobienia zaległości. Skupmy się jednak na tym co tu i
teraz. „Immakulate Invokations” to w zasadzie tylko dwa kawałki, trwające
łącznie niepełny kwadrans. Bardzo zresztą od siebie różne, mimo iż zbliżone pod
względem czasowym, bo trwające ponad siedem minut każda. Pierwsza strona ten
winylowej „siódemki” (bo poza wydaniem cyfrowym, materiał ten dostępny jest na
chwile obecną tylko w takiej formie fizycznej), to utwór tytułowy. Powiem szczerze, powala na kolana. Co prawda,
zero oryginalności, zero ponadwymiarowego kombinowania czy przecierania nowych
szlaków, a jednocześnie utwór stojący zdecydowanie poza głównymi nurtami
współczesnego grania. Wyobraźcie sobie połączenie Spectral Voice i (ukochanego
przeze mnie) Disembowelment. To dokładnie to, co usłyszycie. Niespieszne tempo,
miażdżące riffy, mamiąca w tle melodia i odrobina narkotyku, który, nawet jeśli
się nie ćpie, czuje się w organizmie. I te gitarowe efekty, wybrzmiewające
gdzieś na drugim planie, działanie
owego narkotyku potęgujące. Poza tym,
chwilami mocno przytłumione brzmienie, będące niczym zasypująca nas
ziemia, ubijana następnie przez przejeżdżające po niej ciężkie maszyny
budowlane, sprawia, że faktycznie poczuć się możemy jak pogrzebani żywcem.
Ponoć niektórych podnieca podduszanie w trakcie aktu seksualnego, powodując
maksymalną przyjemność. Nigdy tak nie miałem, ale słuchając „Immakulate
Invokations” chyba potrafię to sobie wyobrazić. Strona B, to utwór ambientowy.
I o ile w przypadku takowych, często są to typowe zapychacze, choć nie zawsze
beznadziejne, tak tutaj „Transcend the Flesh” jest naprawdę kompozycją po
prostu mroczną i wciągającą niczym czarna dziura, kojarzącą mi się osobiście z
niektórymi wydawnictwami Aesthetic Death, czy nawet Cold Meat Industry. Mimo
wspomnianego kontrastu, obie te kompozycje idealnie się, moim zdaniem,
uzupełniają, bo obie łączy coś, co można by nazwać obliczem czerni, albo
głębokiej pustki. Sprawdźcie sobie ten EP-ek, bo to w chuj dobra rzecz. Szkoda
tylko, że taka krótka.
-
jesusatan

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz