poniedziałek, 10 listopada 2025

Recenzja Moral Implant „Delusion”

 

Moral Implant

„Delusion”

Caligari Records (2025)

 


Bardzo mnie cieszy bardzo dobra kondycja polskiego metalu w tym roku. Szerokie grono dobrych wydawnictw niedługo poszerzy się o debiutancką EPkę stołecznych grindowców z Moral Implant. Choć grupa istnieje od ośmiu lat dopiero teraz mamy okazję usłyszeć jej premierowe nagrania, które lada dzień ujrzą światło dzienne w barwach cenionej Caligari Records. Kilkanaście minut spędzone z „Delusion” na pewno nie będzie czasem straconym, bo wydawnictwo te zdecydowane wymyka się typowym dla gatunku schematom. Nie mówię w tym przypadku o jakichkolwiek eksperymentach stylistycznych czy muzycznych eksploracjach, a raczej o dźwiękowych tekstura jakże nieoczywistych dla tego nurtu. Premierowe nagranie Warszawiaków wyróżnia się przede wszystkim brzmieniem, jakże zapiaszczonym, ziarnistym, zupełnie niczym zamieć wywołaną nawałnicą szklanych opiłków. Produkcja zaskakuje, intryguje, sprawia, że słucha się tego niewygodnie, ale i z zaciekawieniem. Żadnego garażu, żadnej pierwociny, żadnej mechanicznej chłosty – czysty żwir walący po oczach i uszach, chropowaty w każdej swojej sekundzie. Muzycznie jest też bez zarzutu – szybko, intensywnie, klasycznie, jakby na zupełnie drugim biegunie w odniesieniu na przykład do wydawnictw Relapse sprzed około dwudziestu lat. Zwraca uwagę fakt, że sporo tu, a może nawet trochę za dużo powtarzalności pewnych fraz i motywów, które dość nachalnie próbują osaczać słuchacza. Czuć w tym skupienie i chęć pewnej kalkulacji, sprawstwa, aby te wałki zapadały w pamięć. Moim zdaniem jest to zabieg zupełnie zbyteczny w grindcorze, bo to muza, która ma iść na żywioł i walić w ryj sekunda po sekundzie. Mimo wszystko panowie z Moral Implant wychodzą na koniec z twarzą i pewne zauważalne niedostatki nie wpływają na finalny odbiór całości. „Delusion” to kolejny dowód, że Ignacio ma dobre ucho i potrafi znaleźć diamenciki, które choć może jeszcze nie oszlifowane dają ogromną nadzieję na przyszłość i kolejne wydawnictwa. Oby na tej EPce się nie skończyło, bo choć nie jest to materiał wybitny, to drzemie w wizji Warszawiaków coś totalnie unikalnego, co przy pewnej dozie konsekwencji i cierpliwości może się przerodzić w coś naprawdę zajebistego.

                                                                                                                                         Harlequin




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz