Casket Flesh
“Buried Beneath Human
Remains”
Morbid Chapel Rec. 2024
Dziś na talerzu mamy danie bardzo
proste. Coś z gatunku dla klientów bynajmniej nie zaliczających się do grupy
koneserów. Bardziej tych tradycyjnych, co to wolą jak im się jebnie na talerz
schabowego z posypanymi koperkiem ziemniakami i garstką surówki z kapusty
kiszonej, bo zawsze im zaskakuje. Co prawda zespół nie pochodzi z naszego
kraju, jednak owo kulinarne porównanie powinno dać przynajmniej połowiczny
obraz tego, co chłopaki ze Stanów nam na swojej EP-ce (poprzedzonej demówką)
zapodają. Oryginalności w tych dźwiękach mniej więcej tyle, co w daniu, o
którym mowa powyżej. Ale, kurwa, ile za to radości i zabawy! Nie wiem ileż to
razy już pisałem te słowa, ale takie nagrania, będące w zasadzie kalką demówek
z lat dziewięćdziesiątych, których słuchało się z zapartym tchem i mentalnie
waliło do nich konia, nadal sprawiają mi największą frajdę. Zwłaszcza jeśli
zespół jest w stanie oddać ducha tamtych czasów, grając swoje bez najmniejszej
napinki czy silenia się na styl retro. Casket Flesh to młodzi chłopacy, którzy
po prostu czuja ducha czasów wiekowo im nieznanych. Muzyka którą tworzą
święciła bowiem największe tryumfy kiedy kolesie albo jeszcze przeskakiwali z
jajka na jajko, albo dopiero co poznawali smak mleka z cyca. „Buried Beneath
Human Remains” to koktajl d-beatowych rytmów, prostych melodii (chwilami aż
żenująco banalnych, a jednak mających swój niepowtarzalny urok), krótkich
sampli, wprowadzających nastrój pokroju „ Omen’a”, grindowego sznytu i od do
bólu klasycznego śmierć metalu. Tutaj naprawdę nic nowego się nie dzieje.
Muzycy patrzą w lewo, w prawo, a w tle nadal lecą piosenki, które lubimy, bo
już wcześniej je słyszeliśmy. Pisanie o Casket Flesh w kontekście death metalu
jest jak opowiadanie o akcji z pornola. Niby zawsze podobnej, ale fanom gatunku
sprawiającej satysfakcję. A w tym przypadku chyba także aktorom, bo czuć,
że Jankesi grają swoje i dobrze się przy tym bawią. Materiał ten trwa circa
dwadzieścia pięć minut (jako iż oryginalna EP-ka wzbogacona została w przypadku
wydania CD dołączonymi, specjalnie dla tej okazji zarejestrowanymi dwoma
numerami bonusowymi) i jest solidnym naśladowcą najlepszych klasyków z
przeszłości. Nie spodziewajcie się trzęsienia ziemi, ale na pewno włączając te
piosenki nie wdepniecie w gówno. Ja się świetnie przy tej muzyce bawiłem,
dlatego polecam.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz