Morbosidad
"Cójete a Dios por el culo"
Old Temple 2021
Czy Morbosidad trzeba komuś przedstawiać? Zespół istnieje od wczesnych lat dziewięćdziesiątych i wydalił dotychczas pięć dużych albumów plus nie wiem ile pomniejszych wydawnictw, systematycznie plując na wszelkie świętości i nigdy nie zbaczając z pierwotnie obranej ścieżki. Dziś, dzięki pierwszej z zaplanowanych przez Old Temple reedycji możemy się przenieść do roku 2004, czyli drugiego w dorobku zespołu krążka. Materiał ten zawiera pół godziny surowego i bezpośredniego black/death metalu niosącego ze sobą prosty, antychrześcijański przekaz. Utwory na "Cójete a Dios por el culo" są krótkie i dosadne. Panowie nie bawią się w wirtuozerię czy niepotrzebne urozmaicanie swoich kompozycji. Wręcz przeciwnie, następujące po sobie strzały są w większości nagrane od szablonu, co może być jednocześnie zaletą i wadą. Miękkim chujem robionych takie granie znudzi maksymalnie po dziesięciu minutach, bo jest to muzyka niemiła dla ucha, pozbawiona refrenów czy chwytliwych melodii. Tu się obraża pana boga, rzyga żółcią i szcza na krzyż. Zamiast przedstawiać argumenty, których ślepe owce i tak nie pojmą Modbosidad mówią wprost: wykurwiać! I to właśnie będzie zaleta dla pozostałych, maniakalnie klękających przed Blasphemy czy Proclamation. Co prawda Morbosidad grają ciut inaczej, choć wpływów bogów z Kanady nie zauwazyć się nie da, lecz między wspomnianymi postawić można znak równości pod względem desekracji, bezkompromisowości i prostoty. Amerykanie swoje hymny pochwalne, skierowane na południe od nieba, wyrzygują po hiszpańsku a brzmienie "Cójete a Dios por el culo" jest konkretnie prymitywne. Sporo tu blastów i punkowego stukania w głośne, puste werble, cykających blach i piłujących gitar. Nikt się na polerką całości zbytnio nie pochylał, dzięki czemu nagrania te brzmią szczerze i na wskroś organicznie. Czy coś jeszcze powinienem dodać? Pod koniec mamy cover Beherit "Salomon's Gate", zatem teraz wszyscy już chyba wszystko wiedzą. Tą płytę warto mieć choćby dla samej okładki, będącej w zasadzie wizualnym podsumowaniem krążka. Mówi ona sama za siebie i jest jednocześnie gwarantem, że po "Cójete a Dios por el culo" sięgną jedynie ci, co powinni.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz