poniedziałek, 6 maja 2019

Recenzja Eternal Rot "Cadaverine"

Eternal Rot 
"Cadaverine"
Godz Ov War Productions

Słyszeliście kiedyś odgłos rozkładającego się ludzkiego ciała? Powiecie zapewne, że się nie da, tak samo jak dźwięku rosnących na skórze włosów. Otóż jesteście w błędzie. Wystarczy jedynie zamknąć oczy, włączyć debiut rodzimych zwyrodnialców spod znaku Eternal Rot i… Voila! Jesteśmy w domu. A raczej na cmentarzu, stojąc nad świeżo rozkopanym grobem dawno pochowanego umarlaka. Patrzymy na ciemnobrunatne, odchodzące już częściowo od kości mięso pokryte zielonkawym nalotem, bierzemy głęboki wdech i czujemy ostro kwaśny odór który powoduje, że zawartość żołądka podchodzi nam do gardła. Tak moi mili, to co na „Cadaverine” stworzyli Mayer i Grindak przywołuje takie właśnie obrazy. Wszystko na tej płycie dzieje się powoli, tak jak powoli rozkładają się poszczególne członki złożonych w drewnianej skrzyni zwłok. Ciężar albumu przytłacza niczym dwa metry piachu nad jej wiekiem, tutaj nie ma szans na łatwe i przyjemne wygrzebanie się na powierzchnię. Pogrążeni w ciemności możecie starać się tego dokonać w czasie niemal pół godziny (tyle trwa ten album), lecz jestem pewny, że polegniecie. Powiecie zapewne, że dane było wam już wcześniej usłyszeć wywołujące podobne odczucia zespoły. Jasne, ale czyż nie było to piękne uczucie móc zanurzyć zęby w ropiejącym mięsie i przełknąć oderwany kęs ociekający wijącymi się madami? Jak dla mnie zgniłego mięsa nigdy za wiele. Tym bardziej, że akurat ten zgniłek jest wyjątkowo nieświeży.  Jego cztery kęsy możecie lada dzień zamawiać u grabarza Grega. Zdecydowanie polecam. Siarek Mierocki.
- jesusatan 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz