GUTWRENCH
„The Art of
Mutilation”
Vic Records
2018
Niezmordowana
Vic Records ponownie uszczęśliwiła fanów Śmierć Metalowego łomotu wznawiając
tym razem nagrania Holenderskiego Gutwrench. Zespół ten razem z Asphyx,
Pestilence, Thanatos, Gorefest, Sinister na początku lat 90-tych tworzył
podwaliny sceny Death Metalowej w Holandii, a niektórzy twierdzą nawet, że był
to pierwszy zespół grający ten muzyczny gatunek w kraju wiatraków i tulipanów.
Grupa istniała kilka lat, pozostawiając po sobie dwie taśmy demo („Wither
Without You” z 1993 r. i „Beneath Skin” z 1994 r.). Oba te materiały znalazły
się na recenzowanym tu wydawnictwie, które dodatkowo wzbogacono o kilka
niepublikowanych wałków. Muzycznie mamy do czynienia z bardzo dobrej klasy
Death Metalem opartym na brutalnych, zdzierających skórę z twarzy riffach,
ciężkiej, miażdżącej sekcji i niskim, głębokim growlingu. Choć zespół pochodził
z Holandii, to bliżej temu graniu było do tego, co tworzyły kapele zza wielkiej
kałuży. Słychać wyraźne nawiązania do Autopsy i Incantation, które jednak
zostały, w idealny wręcz sposób wkomponowane w typowo europejską szkołę
gatunku. Grupa nie bała się zresztą odważnych jak na tamte czasy rozwiązań,
stąd usłyszeć możemy w ich utworach sporo ciekawie zastosowanych, niebanalnych
melodyjnych harmonii urozmaicających doskonale ten Death Metalowy monolit bez
uszczerbku na jego brutalności i sile, czy też klasycznie doom metalowe,
ociężałe, przeciągane wiosła. Biorąc pod uwagę lata, w jakich nagrano te
demówki i zapewne nie najwyższy budżet, jakim dysponowali muzycy, to trzeba
przyznać, że to wszystko naprawdę dobrze brzmi. Jest gęsto, brutalnie,
odrobinkę chropowato, ale zaskakująco selektywnie. Śmiało można powiedzieć, że
materiały te przetrwały próbę czasu. Strach pomyśleć, jak mógłby rozwinąć się
ten zespół, gdyby nie rozpadł się w latach 90-tych, ale niestety, chuj bombki
strzelił, choinki nie będzie, jak to mawiają najstarsi Indianie. Dobrze, że
dzięki Vic Records będziemy mogli, chociaż cieszyć się tymi nagraniami, jakie
pozostały po tym bardzo dobrym, aczkolwiek niedocenionym zespole. Dla mnie zakup
obowiązkowy.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz