Neptunian Maximalism
„Le Sacre Du Soleil Invaincu (LSDSI)”
I, Voidhanger Records 2025
Teraz
coś ambitnego, bo ten belgijski projekt gra muzykę dla wysublimowanych odbiorców bądź
takich, którzy coś na kształt tego co nagrał Neptunian Maximalism po prostu
lubią. Zespół ten powstał w 2018 roku w Brukseli i nagrał już parę płyt, a „Le
Sacre Du Soleil Invaincu (LSDSI)” jest ich siódmą produkcją. Panowie
zaprezentowali na niej wysoce pojechaną wersję dronowego metalu, za pomocą
którego funduje nam mistyczną jazdę w przestrzeń kosmiczną lub spowite mrokiem
indyjskie rejony. To jedenaście hipnotycznych kompozycji, które wprowadzają w
sataniczno-mantryczny trans przy wykorzystaniu usypiających i dusznych dronów,
potężnych bębnów i szeregu innych, egzotycznych instrumentów. To nastrojowe,
posępne i psychodeliczne utwory, które często przechodzą w narkotyczne i
uduchowione improwizacje. Odznaczają się one momentami dość złożoną
architekturą, która zachwyca surowością, zadziwia ciężkością oraz omamia
subtelnością. Kłębiące się różnorakie formy zaskakują zmieniającą się
intensywnością, a budujące je dźwięki zdają się niczym ożywione byty, które
oddziałują na zmysły z różnoraką energią, wahającą się między monumentalnie
przytłaczającymi najazdami, ekstatycznymi wybuchami oraz wręcz zatopionymi w
modlitwie, dryfującymi bezwiednie w przestrzeń ambientowymi pływami. Drone-metal
pełen diabolicznej ekspresji i medytacyjnego spokoju, do którego Neptunian
Maximalism dołożył sporo wpływów free jazzu, doomu, transowych rytmów, a także
klasycznej muzyki hinduskiej. Wszystko to przy wykorzystaniu gitar, perkusji,
basu, gongu i syntezatorów. Ten niezwykły i chwilami upiorny oraz metafizyczny
kolaż dźwiękowy wzbogacono udziałem śladowych wokaliz, elektrycznego sazu, dafu
i gitary potraktowanej smyczkiem. Aby dopełnić obrazu tego albumu należy
wymienić również trąbkę, surmę i surbahar. Mało? Mi wystarczy. Zainteresowani?
To uderzajcie do I, Voidhanger Records.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz