czwartek, 3 kwietnia 2025

Recenzja Corrupter „Gloria In Profundis”

 

Corrupter

„Gloria In Profundis”

Godz ov War 2025

Ciężko było oczekiwać, by po tak rewelacyjnym materiale, jaki zaserwowali nam na debiutanckim „Descent into Madness” Francuzi z Corrupted, ich kolejny materiał był jeszcze lepszy. Miałem jednak cichą nadzieję, że tak się stanie, albo przynajmniej, że otrzymam od nich nagrania na przynajmniej zbliżonym poziomie. Kiedy zatem promo z drugim pełniakiem pojawiło się w mojej skrzynce odbiorczej, nie zwlekałem ani chwili, by przekonać się o sile rażenia „Gloria In Profundis”. Powiem szczerze, że po pierwszym odsłuchu byłem nieco rozczarowany. Zapytacie, dlaczego? No to już opowiadam. Album otwiera „Eucharist”, chyba najlepszy numer z płyty, będący kontynuacją debiutu. Masywny do bólu, staroszkolny, zahaczający o Morbidowe inspiracje, miażdżący w zasadzie od pierwszego uderzenia. Słychać w nim echa „Gateways to Annihilation”, jednak odbijające się nie w stu procentach dosłownie. Podobnie jest z kolejnym „Beating Heart Cadaver”, który to otwiera riff w klimacie „Where the Slime Lives”, po czym zespół po raz kolejny rozwija temat na swój własny sposób. Pierwsza połowa płyty osadzona jest w tymże właśnie staroszkolnym kurwidołku, czerpiącym zarówno ze szkoły europejskiej jak i zza oceanu. Przyznać trzeba przy tym, że Corrupter doskonale się w tych tematach odnajdują, i jak dla mnie, cały album mógłby być utrzymany w identycznym klimacie. Im dalej jednak wchodzimy w las (czytaj: przekraczamy półmetek albumu), tym bardziej Corrupter zaczynają kombinować. A to pojawia się więcej fragmentów melodyjnych, zmian tempa, czystych wokali i różnego rodzaju udziwnień. Tworzone przez Francuzów dźwięki wchodzą nijako na pomost łączący stare z nieco nowszym (w „Permanent Storage Down Below” słychać zarówno Portal, jak i Incantation). Z jednaj strony dowodzi to faktu, że zespół stara się dorzucić do deathmetalowego ogródka także mały kamyczek od siebie, z drugiej jednak, ja bym jednak od nich wolał prosto w ryj. I to właśnie ta inność mnie na początku trochę odepchnęła. Zrobiłem sobie jednak kilka dni przerwy, wróciłem do „Gloria In Profundis” już bez uprzedzeń, podszedłem jak do czystej karty, i ostatecznie się wgryzłem. Przede wszystkim dlatego, że Corrupter zrobili coś „od podstaw”, po swojemu, bez oglądania się choćby w moją stronę. Ich drugi album jest w ostatecznym rozrachunku zdecydowanie bardziej autorski, a czy lepszy? To już chyba każdy oceni sam. Ja tam chyba jednak bardziej wolałem debiut, ale uważam, że nowe rozdanie też poniżej pewnego, wysokiego poziomu nie schodzi. Oby tylko z tymi eksperymentami następnym razem nie przesadzili.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz