Profanatica
„Wreathed In Dead Angels”
Hells Headbangers 2025
Tak
jak długo nie miałem okazji ani ochoty sięgać po nagrania tej grupy, tak od
jakiegoś czasu co rusz jakiś materiał Profanatica ląduje w mojej skrzynce. Tym
razem jest to najnowszy mini tego amerykańskiego tercetu, którego premiera
przewidziana jest na 25 kwietnia. Sześć kawałków zagranych na gruboziarnistych
gitarach, które wspierane są przez linie mięsistego basu i zdrowo dudniącą
perkusję. Instrumentom towarzyszą oczywiście plugawe wokalizy Paul’a Ledney’a,
który zapamiętale wypluwa z siebie bluźnierstwa. Całość sunie w średnim tempie
i częstuje dość jednostajnie poprowadzonymi akordami, z których okresowo
wyskoczy wysokotonowa zagrywka. Utwory podobnie jak na poprzedniej produkcji są
nieco monotonne, ale Amerykanie radzą sobie z tym doskonale, przełamując od
czasu do czasu ich liniowość schizoidalną solówką, przejściem w d-beatowe rytmy
oraz dołożeniem do głównych tekstur odrobiny syntezatorów. Jak już Profanatica
zdążyła do tego przyzwyczaić, najnowsza produkcja od tego zespołu to toporny i
brutalny black-death metal, który gęstymi dźwiękami zasypuje świat blasfemią,
bo ma najzwyczajniej na to ochotę. Wydawnictwo, z którego sączy się
niewyobrażalna ilość brudu, inwektyw i zepsutej krwi. Obskurne i bezbożne
rzępolenie, które jest niczym maszynka do mięsa, mieląca ciało Chrystusa i
wszystkich świętych. Będzie ono gnić i śmierdzieć podobnie jak powietrze
podczas słuchania „Wreathed In Dead Angels”, bo ładnych melodyjek i zapachu
fiołków nie należy się spodziewać po tym krążku. Zapraszam więc do zabawy w
senseliera i powdychać ostatni wyziew tych trzech wykolejeńców. Miłych wrażeń
życzę.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz