Lhaäd
„Beyond”
Amor
Fati / Extraconscious 2025
To
moje pierwsze spotkanie z tym solowym projektem z Belgii. Obecnie wydaje on
swoją trzecią płytę, będącą ostatnią częścią trylogii, która traktuje o
głębinach morskich, zabierając w najdalsze ich otchłanie. Stąd też dziwna nazwa
tego ansamblu, która jest anagramem słowa „hadal”, a ono z kolei oznacza nieprzebyte
strefy oceanu, znajdujące się w rowach oceanicznych. Tak więc wszystko składa
się w jedną całość, bo muzyka Lhaäd jest równie ciemna, gęsta i pozbawiona
powietrza jak owe odmęty. Kończący ten swoisty tryptyk „Beyond” to sześć, dość
długich numerów w ujęciu black metalowym, które snują mroczną opowieść
okraszoną, co ciekawe, posępnymi wokalami, wypluwającymi słowa w improwizowanym
języku. Winduje to fantasmagoryczność tego albumu naprawdę wysoko, ale już sama
muzyka jest wytworem spowitej w ciemnościach wyobraźni. Opiera się ona głównie
na hipnotycznych tremolo, które płyną w średnich i szybkich tempach,
przechodząc chwilami w agresywne blasty. Trzonem aranżacji jest jednak transowe
kostkowanie o zmiennej rytmice, z którego snują się przytłaczające melodie,
tylko niekiedy przeobrażające się w nieco melancholijne nuty. W między nie
Lykormas wplata sporo dysonansowych rozwiązań, zagęszczając materiał i
wprowadzając do niego klaustrofobiczny klimat. Całość jest miejscowo
przyozdobiona symfonicznymi syntezatorami, dronami i samplami, które obrazują
odgłosy wody oraz sonaru. Wszystko ze sobą połączone stanowi złowieszczy black
metal o bogatym ładunku negatywnych emocji. Mieszanka gniewnych i momentami
szalonych riffów, gwarantuje poczucie zamknięcia w morskiej topieli, z której
nie można się wydostać. Tak jak woda, muzyka tego belgijskiego twórcy otacza ze
wszystkich stron i ściąga na samo dno. Miażdży i jednocześnie wstrząsa swoją
nieustępliwością. Zaklęta w niej tajemnicza siła zasysa tak mocno, że nie można
się od niej oderwać. Bardzo ciekawe wydawnictwo, będące fuzją melodyjnego,
atmosferycznego i brutalnego grania z wyraźną obecnością pierwiastków
awangardowych i industrialnych. Pełen niepokojącego napięcia krążek. Podwodny
black metal, który się udał. Muszę sprawdzić poprzednie dwie części. Tym,
którzy je znają, „Beyond” polecać nie muszę, ale reszta maniaków powinna
sprawdzić koniecznie.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz