sobota, 5 kwietnia 2025

Recenzja Messiah Paratroops „Legions Of Tomorrow”

 

Messiah Paratroops

„Legions Of Tomorrow”

Inverse Records 2025

Historia tej fińskiej kapeli jest długa, ponieważ istnieje ona już od 1989 roku, ale dzięki szeregu niefortunnych zdarzeń i zmian składu, nigdy nie wychyliła swojego łba. Pozostała na długie lata w krajowym podziemiu, aby nagrać zaledwie kilka demosów, które nie pamiętam, żeby odbiły się jakimś szerszym echem. Długa droga Finów w końcu została zwieńczona sukcesem i czwartego kwietnia wydadzą swój debiutancki album. Zawiera on dziewięć numerów staroszkolnego death metalu, który w pełni nawiązuje do zupełnych początków tego gatunku, który kształtował się w Europie na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Płyta ta to typowy przedstawiciel tamtych czasów, na którego składają się zmienne tempa, lekko zalatujące HM-2 brzmienie oraz zróżnicowana rytmika. Panowie na przemian gniotą tłumionymi strunami, „kłusują” w średnim tempie, zasypują lawinowymi atakami i od czasu do czasu poczęstują krótką solówką bądź piskliwą zagrywką. Gitarom, rzecz jasna, przygrywa mięsista sekcja rytmiczna, a wszystkiemu wtórują growle, miejscami muśnięte pogłosem i przeradzające się w chóralne pokrzykiwania, korespondując w ten sposób nieco z thrashowymi produkcjami. Całość brzmi bardzo klasycznie i niczym specjalnym się nie wyróżnia. Niestety „Legions Of Tomorrow” to do bólu zwyczajny krążek i wątpię, że zawojowałby w tej formie rynek w tamtych czasach, tym bardzie nie ma szans, aby to zrobić obecnie. Death metal w skostniałej i nudnej wersji. Tylko dla oddanych fanów metalu śmierci, którzy pragną mieć jego kolekcję pełną w stu procentach. Reszta może sobie odpuścić.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz