Tetramorphe
Impure
„The
Sunset Of Being”
Aesthetic Death 2025
Tetramorphe
Impure to solowe przedsięwzięcie włoskiego muzyka Damiena Dell’Amico, który w
latach 2001-2009 uczestniczył w poczynaniach Mortuary Drape. Ten projekt
powołał do życia w 2006 roku, ale do dziś zarejestrował jedno demo, pojawił się
na splicie z Black Oath i wypuścił kompilację. Obecnie wydaje debiutancką
płytę, na której zamieścił cztery długie utwory, dające bez osiemnastu sekund,
czterdzieści minut muzyki. Gatunek jakim para się Damien to doom-death metal, w
którym się dość sporo dzieje. Za sprawą kilku wpływów z różnych ujęć tego typu
muzykowania, Włoch skonstruował złożoną formę przysadzistego grania, na którą
oprócz zwyczajowych dla doom-death metalu elementów składają się również
pierwiastki funeralne, gotyckie oraz zaczerpnięte ze skandynawskiego,
klasycznego metalu śmierci, a zwłaszcza z jego fińskich przedstawicieli. Zatem
każda z tutejszych kompozycji jest „zbiorem wspólnym”, sękatych akordów, monumentalnych
zwolnień i zawiesistych, pogrzebowych rytmów. Wszystko zgrabnie połączone
generuje aranżacje, które przytłaczają swą ciężkością i przygnębiającym
klimatem, ale podczas ich słuchania nie może być mowy o nudzie. Ten ponury doom
ma bowiem do zaoferowania nie tylko ślimacze i gęste riffy. Tetramorphe Impure
potrafi również zerwać się do żwawszego tempa, aby tym samym poczęstować
szybszym, gruboziarnistym kostkowaniem w towarzystwie miarowo bijącej sekcji.
Nie da się ukryć, że słychać w nich oldschoolową manierę, z którą można było
obcować za pośrednictwem Convulse czy Abhorrence. Przechodzą one płynnie w
wolniejsze i atmosferyczne granie, z którego snują się smutne i atmosferyczne
melodie, przypominające muzykowanie My Dying Bride i wprowadzają nieco
melancholijnego klimatu. Ten z kolei, niemalże niezauważalnie, przeradza się w
głębsze i grobowe pływy, które za sprawą cmentarnego zapachu i żałobnych
harmonii powiązać można z Evoken, zaś ich duszność i sączące się z nich trujące
miazmaty to czysty Disembowelment. Całość umiejętnie zespolona owocuje
przebogatą, ale i brutalną muzyką o wielu zwrotach akcji, które dostrojone
zostały świetną, klawiszową ornamentyką. Idealnie uzupełnia ona dźwiękowo ten
album, zagęszczając główne tekstury i windując jego atmosferyczność całkiem
wysoko w czym pomagają także dark-ambientowe wtręty i specyficznie poprowadzone
chwytliwości, w których czuć aurę zainteresowania twórcy takimi grupami jak
Dead Can Dance i Swans. Cóż, myślę, że warto sięgnąć po „The Sunset Of Being”,
ponieważ znajdziecie na nim fantastyczny doom-death metal o różnych obliczach i
który nieustannie zaskakuje przez prawie trzy kwadranse.
shub niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz