sobota, 12 kwietnia 2025

Recenzja Tetramorphe Impure „The Sunset Of Being”

 

Tetramorphe Impure

„The Sunset Of Being”

Aesthetic Death 2025

Tetramorphe Impure to solowe przedsięwzięcie włoskiego muzyka Damiena Dell’Amico, który w latach 2001-2009 uczestniczył w poczynaniach Mortuary Drape. Ten projekt powołał do życia w 2006 roku, ale do dziś zarejestrował jedno demo, pojawił się na splicie z Black Oath i wypuścił kompilację. Obecnie wydaje debiutancką płytę, na której zamieścił cztery długie utwory, dające bez osiemnastu sekund, czterdzieści minut muzyki. Gatunek jakim para się Damien to doom-death metal, w którym się dość sporo dzieje. Za sprawą kilku wpływów z różnych ujęć tego typu muzykowania, Włoch skonstruował złożoną formę przysadzistego grania, na którą oprócz zwyczajowych dla doom-death metalu elementów składają się również pierwiastki funeralne, gotyckie oraz zaczerpnięte ze skandynawskiego, klasycznego metalu śmierci, a zwłaszcza z jego fińskich przedstawicieli. Zatem każda z tutejszych kompozycji jest „zbiorem wspólnym”, sękatych akordów, monumentalnych zwolnień i zawiesistych, pogrzebowych rytmów. Wszystko zgrabnie połączone generuje aranżacje, które przytłaczają swą ciężkością i przygnębiającym klimatem, ale podczas ich słuchania nie może być mowy o nudzie. Ten ponury doom ma bowiem do zaoferowania nie tylko ślimacze i gęste riffy. Tetramorphe Impure potrafi również zerwać się do żwawszego tempa, aby tym samym poczęstować szybszym, gruboziarnistym kostkowaniem w towarzystwie miarowo bijącej sekcji. Nie da się ukryć, że słychać w nich oldschoolową manierę, z którą można było obcować za pośrednictwem Convulse czy Abhorrence. Przechodzą one płynnie w wolniejsze i atmosferyczne granie, z którego snują się smutne i atmosferyczne melodie, przypominające muzykowanie My Dying Bride i wprowadzają nieco melancholijnego klimatu. Ten z kolei, niemalże niezauważalnie, przeradza się w głębsze i grobowe pływy, które za sprawą cmentarnego zapachu i żałobnych harmonii powiązać można z Evoken, zaś ich duszność i sączące się z nich trujące miazmaty to czysty Disembowelment. Całość umiejętnie zespolona owocuje przebogatą, ale i brutalną muzyką o wielu zwrotach akcji, które dostrojone zostały świetną, klawiszową ornamentyką. Idealnie uzupełnia ona dźwiękowo ten album, zagęszczając główne tekstury i windując jego atmosferyczność całkiem wysoko w czym pomagają także dark-ambientowe wtręty i specyficznie poprowadzone chwytliwości, w których czuć aurę zainteresowania twórcy takimi grupami jak Dead Can Dance i Swans. Cóż, myślę, że warto sięgnąć po „The Sunset Of Being”, ponieważ znajdziecie na nim fantastyczny doom-death metal o różnych obliczach i który nieustannie zaskakuje przez prawie trzy kwadranse.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz