Herxheim
"Incised
Arrival"
I,
Voidhanger Rec. / NWN! 2020
Wiadomość
o rozpadzie Howls of Ebb bardzo mnie swego czasu rozczarowała,
dlatego też poczułem ogromne podniecenie w chwili gdy trafił do
mnie debiutancki krążek Herxheim. Jest to bowiem pewnego rodzaju
kontynuacja, lub może bardziej właściwym określeniem byłoby
"wcielenie" wspomnianego przed chwilą zespołu. Nie da się
bowiem zaprzeczyć, iż mimo że Herxheim gra muzykę nieco inną,
czuć w niej ten charakterystyczny, wypracowany przez Patricka Browna
sznyt, który ciężko podrobić. "Incised Arrival" to
album oparty w przeważającej większości na znanych black i death
metalowych wzorcach, jednak bardzo odmienny od wszystkiego, co
oferuje dzisiejszy rynek wydawniczy. W muzyce Herxheim sporo bowiem
elementów tajemniczych i nieszablonowych, zaskakujących i
wielokrotnie mocno hipnotyzujących. Słychać jednak wyraźnie, że
są one wynikiem procesu bardzo naturalnego, dzięki czemu wszelkie
wrzucane do kotła pomysły łączą się w niebywale kolorową acz
bardzo spójną całość. W pierwszej chwili utwory wydają się
bardzo chaotyczne, sprawiające nawet wrażenie czystej muzycznej
improwizacji, jednak z czasem można w nich dostrzec logiczną
zależność, ład wypływający z chaosu. Mamy tu pięknie
plumkający bas, przypominający mistrzowską scenę grecką z
początku lat dziewięćdziesiątych, swobodnie płynące w tle,
podkreślające atmosferę płyty klawisze, rytmicznie dudniące
bębny, utrzymanych głównie w średnim tempie akordów i sporo
ozdobników w postaci rytualnych deklamacji, dzwoneczków i dźwięków
przedziwnych. Ekspresje wokalnie także nie należą do gatunku
oczywistych. Plują w twarz szarpanymi frazami lub szepczą bardzo
udanie wkomponowując się w całość. Na pewno "Incised
Arrival" nie jest albumem, który można zrozumieć po jednym
odsłuchu. Czai się gdzieś z tyłu głowy i nakazuje do siebie
wracać, wstrzykując za każdym razem kolejną porcję trucizny do
naszego krwiobiegu, by ostatecznie zniewolić całkowicie. Może i
jest to faktycznie muzyka bardziej pierwotna i surowa niż Howls of
Ebb, jednak nie mniej intrygująca. Do mnie przemawia w pełni
doskonale wypełniając lukę po rozpadzie poprzedniej formacji
Patricka. Każdy, kto odczuwa jej brak powinien bez wahania sięgnąć
po debiut Herxheim. Rozczarowań nie przewiduję.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz