Straight
Hate / Nuclear Holocaust
"East
Grind Attack"
Deformeating
Prod. 2020
Stare
polskie przysłowie mówi, że jak się człowiek spieszy, to się
Diabeł cieszy. Obu zespołów tworzących nowy split sygnowany
logosem Defermeating dotyczy ono podwójnie, gdyż oba bawią się w
jeden z najszybszych gatunków muzycznych oraz oba dopiero co wydały
swoje duże albumy, które nie zdążyły jeszcze do końca ostygnąć.
No ale skoro człowiek musi, inaczej się udusi... Pierwsze trzy
numery należą do Straight Hate i przynoszą circa siedem minut
rytmicznego, D-beatowego łupania przeplatanego wściekłymi zrywami.
Kto zna ostatni album zespołu, ten wie, że chłopaki są obecnie w
wyśmienitej formie i należy od nich oczekiwać wyłącznie samych
smakowitości. Można przy ich muzyce pomachać łbem, wznieć w górę
zimne piwko i poudawać, że śpiewamy wraz z nimi mrucząc do
zaciśniętej pięści. Muzyka chłopaków z lubelskiego ma
niesamowity groove i momentalnie rozstawia po kątach. Jest
brutalnie, surowo acz jednocześnie nie brak w tych kawałkach
dowodów, że panowie w instrumenty umiom, czego dowodem choćby
zgrabna solóweczka śmigająca w "East Grind Attack".
Tradycyjne dwa różne odgłosy paszczą dopełniają całości i
nie pozostaje nic innego jak tylko dobrze się przy tych dźwiękach
bawić. Strona B to cztery krótkie kompozycje Nuclear Holocaust. Tu
jest już mniej tanecznie i przy odsłuchu tych kawalerów zalecam
założenie ochraniacza na szczękę, bo można niechcący stracić
uzębienie. Żodyn z utworów nie trwa dłużej niż dwie minuty,
żodyn. Jest to wpierdol bez ostrzeżenia i bawienia się z
dziewczynami w podchody. Czysty grind najwyższej klasy, na zasadzie
– podbiec do kolesia, skapiszonować mu mordę, splunąć i
spierdolić. Osobiście słuchanie tego typu napierdalanki dłużej
niż dwadzieścia minut zaczyna mnie nużyć, jednak dawka
szaleństwa, którą serwują obywatele Świdnika na tym splicie jest
dla mnie idealna i sprawia równie wielką radochę jak ich kompani w
zbrodni – Straight Hate. "East Grind Attack" to
wydawnictwo nie wnoszące niczego odkrywczego, ot solidny
death/grindowy nakurw, jednak tego typu krótkich strzałów słucha
się z wielkim bananem na ryju i zapewne żaden z fanów powyższych
kapel nie oczekuje od nich zbędnych urozmaiceń. Zbieracze
winylowych rarytasów wiedzą zatem co z tym fantem zrobić i moja
rekomendacja wydaje się tu poniekąd zbędna.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz