sobota, 6 czerwca 2020

Recenzja Straight Hate / Nuclear Holocaust "East Grind Attack"


Straight Hate / Nuclear Holocaust
"East Grind Attack"
Deformeating Prod. 2020

Stare polskie przysłowie mówi, że jak się człowiek spieszy, to się Diabeł cieszy. Obu zespołów tworzących nowy split sygnowany logosem Defermeating dotyczy ono podwójnie, gdyż oba bawią się w jeden z najszybszych gatunków muzycznych oraz oba dopiero co wydały swoje duże albumy, które nie zdążyły jeszcze do końca ostygnąć. No ale skoro człowiek musi, inaczej się udusi... Pierwsze trzy numery należą do Straight Hate i przynoszą circa siedem minut rytmicznego, D-beatowego łupania przeplatanego wściekłymi zrywami. Kto zna ostatni album zespołu, ten wie, że chłopaki są obecnie w wyśmienitej formie i należy od nich oczekiwać wyłącznie samych smakowitości. Można przy ich muzyce pomachać łbem, wznieć w górę zimne piwko i poudawać, że śpiewamy wraz z nimi mrucząc do zaciśniętej pięści. Muzyka chłopaków z lubelskiego ma niesamowity groove i momentalnie rozstawia po kątach. Jest brutalnie, surowo acz jednocześnie nie brak w tych kawałkach dowodów, że panowie w instrumenty umiom, czego dowodem choćby zgrabna solóweczka śmigająca w "East Grind Attack". Tradycyjne dwa różne odgłosy paszczą dopełniają całości i nie pozostaje nic innego jak tylko dobrze się przy tych dźwiękach bawić. Strona B to cztery krótkie kompozycje Nuclear Holocaust. Tu jest już mniej tanecznie i przy odsłuchu tych kawalerów zalecam założenie ochraniacza na szczękę, bo można niechcący stracić uzębienie. Żodyn z utworów nie trwa dłużej niż dwie minuty, żodyn. Jest to wpierdol bez ostrzeżenia i bawienia się z dziewczynami w podchody. Czysty grind najwyższej klasy, na zasadzie – podbiec do kolesia, skapiszonować mu mordę, splunąć i spierdolić. Osobiście słuchanie tego typu napierdalanki dłużej niż dwadzieścia minut zaczyna mnie nużyć, jednak dawka szaleństwa, którą serwują obywatele Świdnika na tym splicie jest dla mnie idealna i sprawia równie wielką radochę jak ich kompani w zbrodni – Straight Hate. "East Grind Attack" to wydawnictwo nie wnoszące niczego odkrywczego, ot solidny death/grindowy nakurw, jednak tego typu krótkich strzałów słucha się z wielkim bananem na ryju i zapewne żaden z fanów powyższych kapel nie oczekuje od nich zbędnych urozmaiceń. Zbieracze winylowych rarytasów wiedzą zatem co z tym fantem zrobić i moja rekomendacja wydaje się tu poniekąd zbędna.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz