niedziela, 21 czerwca 2020

Recenzja BRAIN STEM „Symptoms of Annihilation – Stage 2”


BRAIN STEM
Symptoms of Annihilation – Stage 2” (Ep)
Independent 2020

Edmonton w Kanadzie, to miejsce, z którego uderzył swą najnowszą, ep’ką Pień Mózgu. Atak nastąpił 20 marca 2020 roku, przy użyciu czterech dział, w jakie uzbrojony był „Symptoms…” Ostrzał trwał 16 minut i narobił całkiem zdrowej rozpierduchy. Siłą, która sieje zniszczenie, jest tu zwarty Death Metal po czubek nosa zanurzony w amerykańskiej szkole gatunku (kłania się Floryda), jednak z wyraźnie zaznaczonym, technicznym akcentem. Beczki wraz z dobrze słyszalnymi, rozrywającymi liniami basu wgniatają w podłoże z niesamowitą siłą, przy czym panowie potrafią także swobodnie bawić się rytmem i nie stronią od bardziej powykręcanych partii. Riffy są intensywne, ciężkie, momentami błotniste, spastyczne, gęste i różnorodne, ale zarazem chwytliwe i wciągające, a głębokie, brutalne wokale o zgniłym, wyraźnie old school’owym posmaku robią tu świetną robotę. Brain Stem jawi mi się jako połączenie rdzennego, miażdżącego, tradycyjnego Us Death Metalu przełomu lat 80-tych i 90-tych z bardziej technicznym, kanadyjskim odłamem śmiertelnego grania. Żeby było bardziej obrazowo: to tak, jakby połączyć soczyste pierdolnięcie Malevolent Creation, ciężar Obituary i krwawą łaźnię Cannibal Corpse z wirującymi, bardziej skomplikowanymi patentami znanymi z dokonań Gorguts, Negativa, czy Neuraxis. To naprawdę cholernie dobry materiał o nierzadko ciekawych strukturach, który zrobił mi solidne kuku pod beretem i wytarmosił konkretnie. Nie ma chuja we wsi, Ci kolesie są znakomici, a ich warsztat techniczny wyjebany w kosmos. Z pewnością będę obserwował dalsze poczynania Pnia Mózgu. Mam nadzieję, że niebawem dane mi będzie zapoznać się z pierwszym, pełnym materiałem tej eskadry, a tymczasem po raz kolejny wracam sponiewierać się dźwiękami zawartymi na „Symptoms of Annihilation – Stage 2”

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz