środa, 10 czerwca 2020

Recenzja 666 "666"


666
"666"
Nuclear War Now! 2020


Czasami zastanawiam się, czy to modne ostatnio kopanie w przeszłości w poszukiwaniu zaginionych diamentów ma jakiś głębszy sens. Bo prawda jest taka, że dziewięćdziesiąt pięć procent tych zapomnianych demówek czy reh'ów to zwykły szrot i nie zmieniają go w złoto wielkie hasła reklamowe. 666 to norweski zespół będący, że zacytuję z pamięci: "pierwszym w historii black metalowym aktem, wyprzedzającym nawet Mayhem". Niby fajnie, tylko że to twierdzenie bardzo mocno naciągane. Przede wszystkim muzyka Norwegów niewiele ma tak naprawdę wspólnego z black metalem, czy metalem w ogóle. Bliżej ich twórczości do punka czy może punkrocka. To, że używali symboliki satanistycznej niczego w tym przypadku nie zmienia, bo ponoć nawet na płytach The Beatles można doszukać się jakichś tam elementów okultystycznych. A metalu to oni nie grali. Ale wracając do tematu – "666" to zapis trzech występów na żywo z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych, łącznie około pół godziny muzyki. Muzyki prostej, opartej na nieskomplikowanych akordach, odrobinę skocznej, ot takiej do wypicia piwka na wiejskim festynie. Może chwilami przemkną fragmenty z lekka kojarzące się z Venom, jednak takim mocno osłabionym i pozbawionym sił witalnych. Może w latach, kiedy chłopaki nagrywali te piosenki mogły one nieco szokować, jednak dziś brzmią na wskroś archaicznie. Może w tamtym czasie było to coś nowatorskiego. Może nie wybili się tylko dlatego, że nie spalili żadnego kościoła (czytaj – byli za mało trve) albo nie zaciukali kolegi z kapeli. Nie wiem, może. Wiem jednak na pewno, że ten materiał przeznaczony jest raczej dla ludzi związanych z nim jakoś emocjonalnie. I to mogę zrozumieć, sam tak mam w przypadku grającego trochę w podobnych klimatach, choć poruszającego zupełnie inną filozofię życiową, dr.Huckenbusha, którego kasety zajechałem na śmierć gnojem małym będąc. Mnie 666 nie rusza kompletnie i na pewno nie zmienia mojego postrzegania historii black metalu. Posłuchałem raz, nazwę zapamiętałem, bo łatwa, i więcej wracać do tego nie zamierzam. Taka tam ciekawostka, kto chce niech sobie sprawdzi, ale dowodów na istnienie Atlantydy nie oczekujcie.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz