piątek, 19 czerwca 2020

Recenzja KAWIR „Αδράστεια”


KAWIR
Αδράστεια
Iron Bonehead Productions 2020


Założony w 1993 roku przez Thertonax’a, którego mocno w owym czasie wspierał Stefan Necroabyssious (Varathron), Kawir zaatakował kolejnym, ósmym już albumem długogrającym i śmiem twierdzić, że to najlepsza płyta tego zespołu od ładnych kilku lat, jeżeli nie najlepsza w całej ich długiej karierze. Doprawdy bardzo dobry to materiał, który łączy w sobie najlepsze tradycje jadowitego, greckiego Black Metalu z elementami Pagan/Folk, a konceptualnie osadzony jest głęboko w mitach, legendach i mitologii starożytnego świata Hellady. Charakterystycznie greckie, dynamiczne, przepełnione mrocznymi melodiami, zimne riffy mocno powiązane z rytmem, bijąca ciężko sekcja z intensywnym, potężnym basem i kilka wokalnych styli doskonale łączą się na tej płycie z monumentalnymi, epickimi chórami i ludowymi instrumentami (różnorakie instrumenty dęte, flet, lira, czy kanonaki) tworząc jedną, spójną całość, która emanuje mocą i klaustrofobiczną, otoczoną mgiełką tajemnicy atmosferą mistycznych obrzędów, zapomnianych, pogańskich rytuałów i starożytnej wiedzy tajemnej. Dźwięki te dostarczą zatem sporo radości fanom wczesnego Rotting Christ, Varathron, Zemial, Thou-Art-Lord, Macabre Omen, czy choćby Zephyrous, jak i wielbicielom twórczości Falkenbach, Thyrfing oraz całej spuścizny Bathory. Każdy zawarty tu utwór jest pieczołowicie skomponowany i wykonany i pokazuje doskonałe wyczucie chwili, jak i świetny warsztat muzyków i opanowanie instrumentów. Można by powiedzieć, że na płycie tej splatają się ze sobą: ceremonialne hymny, dostojne, heroiczne, marszowe tempa, agresywne wybuchy czarnej furii i melodyjny splendor z delikatnym dotknięciem Heavy Metalu. „Αδράστεια” to płyta posiadająca wiele warstw, choć kluczem do sukcesu jest tu względna prostota. Nikt nie bawi się tu w jakieś niepotrzebne komplikowanie sprawy i przeintelektualizowane lizanie się po fiutach.  Rytmiczne wiosło tworzy burzliwe tempo i napędza melodię, bębny uwalniają grecką, Black Metalową wściekłość, tradycyjne instrumenty są bardzo starannie wplecione pomiędzy klasycznie metaliczne struktury dźwiękowe i w połączeniu z wielobarwnymi wariacjami wokalnymi tworzą doskonałyklimat. Ot i cała tajemnica (ale bądź tu człeku mądry i poukładaj to wszystko tak, aby żarło, jak na tej produkcji). Kawir tym wydawnictwem bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę zarówno sobie, jak i innym zespołom z nurtu Pagan/Black, choć oczywiście wszystko jest kwestią gustu i ostatecznie i tak zweryfikują to odbiorcy, a jak wiadomo, jeden woli córkę, a drugi teściową. Chyba najlepszy album w tym gatunku, jaki ostatnimi czasy dane mi było słyszeć i jak na razie zdecydowane opus magnum w dyskografii Kawir.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz