Gloom
"Rider
of the Last Light"
Spread
Evil 2020
Jeden
Gloom już w tym roku był u mnie na tapecie i tak mnie zniesmaczył,
że nie wiedziałem czy chcę kolejnego. No ale kto nie ryzykuje, ten
gówno zyskuje, jak to mówi stare polskie przysłowie. I sprawdza
się tutaj idealnie gdyż fiński Gloom leży na szczęście na
kompletnie przeciwnym biegunie muzycznym niż to słowackie padło,
co mi kiedyś popsuło popołudnie. W skład hordu wchodzą panowie,
których niektórzy być może skojarzą z ich macierzystego
Nekrokrist SS a materiał zawarty na "Rider of the Last Light"
to trzydzieści siedem minut rasowego fińskiego black metalu, osiem
prawdziwych brył lodu. Brzmienie tego krążka jest surowe i
prymitywne z cudownie cykającym talerzem i syfiasto brzęczącymi
gitarami – jednym słowem piwnica. Utwory utrzymane w szybszym
tempie pełne są agresywnych akordów, jednocześnie surowych jak i
charakterystycznie melodyjnych. Niby wszystkie kompozycje są dość
szablonowe i podobnie poukładane, jednak w każdyej z nich przewija
się ta cudowna fińska melodia, która przypomina, że muzyka z tego
kraju zawsze miała swój niepowtarzalny klimat. Duet miesza
surowiznę z narodową nutą w idealnych proporcjach dzięki czemu
ich debiutanckiego albumu słucha się z ponadprzeciętną
przyjemnością. Gdzieniegdzie pojawia się także punkowy sznyt,
jednak tego rodzaju zapożyczenia nie są przecież w surowym black
metalu niczym nowym. Bardzo dobre są tu także wokale – wściekłe
i opętane, wrzeszczane z prawdziwym zacięciem bez oglądania się
na konsekwencje zdrowotne. Może nie jest to krążek wybitny, jednak
stanowi solidną cegłę w ścianie twierdzy Perkele Metal,
przypominającą o latach jej świetności. Dzięki właśnie takim
płytom scena północna żyje do dziś. Każdy maniak fińskiej nuty
powinien łykać ten album bez zadawania niepotrzebnych pytań,
zapewniam, że będzie bardziej niż zadowolony. Ja takie granie
kupuje bez szemrania.
-
jesusatan
kupiłem ten krążek pod wpływem tejże recenzji ... zajebisty, te blachy, te melodie, ta wściekłość i wrzask ... tak bardzo przypomina mój ulubiony, nieistniejący już niestety amerykański Fin ... dzięki za recenzje bo tak być może nigdy bym nie trafił ta tą kapele...
OdpowiedzUsuń