Rites of
Daath
"Doom
Spirit Emanation"
Godz
Ov War 2020
Maniakom
krajowego podziemia zespołu pochodzącego z Krakowa przedstawiać
raczej nie trzeba. Chłopaki nagrali bardzo dobrą EP-kę "Hexing Graves" i zapewne niejednemu narobili smaka na następne
wydawnictwa. Myślę, że zbliżający się wielkimi krokami
debiutancki album Rites of Daath nie będzie jednak dla wielu z nich
zaskoczeniem. Nie, on... mocno przewartościuje ich system wartości!
Ten młody kwartet nie poczynił bowiem swoim najnowszym muzycznym
tworem kroku w przód. On dokonał skoku i to na miarę mistrza
olimpijskiego, otwierając z buta drzwi do światowej czołówki gruz
metalu. Na "Doom
Spirit Emanation" Krakowiacy wręcz zasypują nas najwyższych
lotów kleistymi, gęstymi niczym smoła riffami, raz rozjeżdżając
ciężarem większym niż Katedra Notre-Dame (jeszcze nim ktoś ją - hihi! - podpalił), chwilami przywołującymi w pamięci doskonały
Winter, by po chwili poszatkować blastami nasze i tak już
krwawiące narządy słuchu. Poszczególne utwory są wręcz
przebogate w urozmaicenia, zmiany tempa i wszechobecny klimat
śmierci. Ta muzyka bulgocze niczym świeża lawa wypływająca z
krateru. Masywne gitary gniotą różnorodnymi akordami, którym
towarzyszy dochodzący niczym z otchłani kopalni głęboki wokal.
Ten chwilami zmienia postać przechodząc w bojowe zawołania, czym
jeszcze bardziej urozmaica tajemniczą, rozpościerającą się przed
nami wizję piekła. Pomysłów podczas tworzenia tego albumu autorom
najwyraźniej nie brakowało, czego dowodem jest fakt, że materiał
ten z każdym kolejnym odsłuchem odkrywa przed nami kolejne, ukryte
głębiej smaczki. Zwłaszcza dziesięciominutowy kolos "Primeval
Depths of Chaos", będący prawdziwym death/black metalowym
tytanem rozgniatającym trzewia na krwawą miazgę. Nie sposób nie
wspomnieć o świetnym masteringu, jaki dla zespołu wykonał VK,
dzięki czemu płyta brzmi niczym głos Diabła wygłaszający sześć
piekielnych przykazań. Ten krążek jest niczym wciągająca czarna
dziura i można na nim znaleźć wszystko, czego maniakowi gruzowego
grania do szczęścia potrzeba. Takiego albumu nikt jeszcze do tej
pory w naszym kraju nie nagrał. Jeśli kochacie klimaty w stylu
Temple Nightside czy Grave Upheaval, to bierzcie ten album bez
pytania. Słuchać "Doom Spirit Emanation" to umierać, nie
żyć. Wyśmienity materiał!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz