Beheaded
„Għadam”
Agonia Records 2025
Ta
maltańska kapela istnieje już od 1991 roku. Co prawda, pierwszy album
zarejestrowali dopiero po siedmiu latach od powstania, ale nie zmienia to
faktu, że właśnie wydają, nomen omen siódmą płytę, dzięki której mogliśmy się w
końcu poznać. Najnowszy krążek Beheaded zawiera dziewięć numerów, które rzecz
jasna utrzymane są w śmierć metalowym tonie. Jak dla mnie jest to swoista
mieszanka brutalnych akordów i atmosferycznych, doomowych zabiegów z tymi
bardziej w stylu „groove”. Zatem za pośrednictwem „Għadam” dostajemy koktajl
złożony z blastów, pokręconych zagrywek, które mogą kojarzyć się z Suffocation
oraz chwytliwych i nieco skoczniejszych akordów na podobę hardcore’owych
manier. Maltańczycy potrafią również zdrowo przygnieść, zwalniając i
zagęszczając atmosferę za pomocą doomowej agogiki, która skutecznie wysysa z
odbiorcy powietrze. Do swoich kompozycji kwintet ten wpuszcza mnóstwo
naleciałości z folkloru wyspy, z której pochodzi, ale także sporo niepokojących
i pozawijanych zagrywek, mocno wkręcających się między zwoje mózgowe swym
uwierającym usposobieniem. W związku z wieloma pierwiastkami, które żyją na
„Għadam”, muzyka Beheaded jawi się jako fuzja kilku ujęć death metalu. Prym w muzyce
tej kapeli wiodą budzące grozę, „horrorowe” riffy, które wraz z
nierzeczywistymi solówkami i maltańską cepelią, próbują opowiedzieć o upiornych
przesądach, przeplatających się z katolicyzmem tego małego kraju. Te niezwykle
klimatyczne elementy przechodzą chwilami w zgniłe, bagienne rejony rodem z
fińskich produkcji, aby w innej chwili przerodzić się we wściekłe i
schizoidalnie brzmiące kostkowanie, zbliżone do agresywnego i satanicznego deta
z USA. W innych momentach zaskakują teatralnymi i nieco naiwnymi
chwytliwościami oraz melodeklamacjami, jakby zaczerpniętymi z greckiej
diabelszczyzny, które nie zawsze zdają się trafione w punkt, ponieważ ni stąd,
ni zowąd, rozmywają pełną napięcia i tajemnicy atmosferę. Na domiar złego
panowie, ni z gruszki, ni z pietruszki, potrafią także zasunąć festiwalowym
riffem, co całkowicie budzi podziw dla tego jak wiele oblicz posiada ten
materiał. O dziwo wszystko to skleja się ze sobą, stanowiąc zwarty monolit,
który przygniata złowieszczą aurą. Beheaded nagrali album koncepcyjny, który
posiada swoją mroczną opowieść. Muzyka ciężka i gęsta. Po brzegi wypełniona
kostkowaniem w różnych formach w delikatnej, syntezatorowej otulinie. Zjawiskowy
dzięki swej złowieszczej wymowie, lecz z drugiej strony rozczarowuje,
niektórymi, wręcz banalnymi wtrętami. Pomijając mankamenty uważam jednak, że
sprawdzić warto.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz