Leucotome
„Lumped Cuts of Offal”
Grindfather Prod. 2025
Jak sobie rzucicie okiem na okładkę debiutanckiego
demo Leucotome, to wiadomo, jakie skojarzenia momentalnie przyjdą wam do głowy.
Zakładam zresztą iż jest to zabieg celowy, a nie żadna koincydencja, a zespół
już na „dzień dobry” chce zakomunikować, jakiego rodzaju muzykę usłyszycie
wkładając ten cedek do odtwarzacza. „Lumped Cuts of Offal” to klasyczny death /
grind z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulenia,
bezpośrednio zainspirowany klasykami, którzy to „Śmierdzieli zgnilizną”, a także
pewnymi Amerykanami, którzy byli (co prawda nieco później) "Fanami gówna". Oba te
składniki doskonale się tutaj zgadzają, i oba są równie obrzydliwe. Co prawda,
osobiście, znajduję na tych nagraniach więcej wpływów deathmetalowych niż
czystego grindu, jednak odór zgnilizny unoszący się nad nimi jest nad wyraz
wymowny. Leucotome to zespół, w którego skład wchodzą choćby muzycy Toughness
czy Hostia, natomiast danie, które wspólnie wysmażyli, to na dobrą sprawę nic
nowego. Pisząc jednak „na dobrą sprawę” mam na myśli, iż nie jest to granie do
bólu oklepane, bo tak naprawdę podobnych kapel, przynajmniej na krajowym
podwórku, zbyt wiele nie znajdziemy. Chodzi mi bardziej o to, że nie w głowie
im jakiekolwiek poszukiwania nieodkrytych ścieżek, czy też zaglądanie w
zakamarki gatunków podocznych. Ten materiał to prostota w dosłownym tego słowa
znaczeniu, i to zarówno pod względem muzyki, opartej na blastowych zrywach,
przemiennie przechodzących w tempa punkowe (przy czym zaznaczyć należy, że
werbel chwilami brzmi jak odwrócone wiadro po farbie, co zdecydowanie w tym
przypadku jest zaletą niż wadą), nieskomplikowanych liniach gitarowych, i
bardzo tradycyjnie, odżołądkowo wymiotującym wokalu. Na tym tle
niezaprzeczalnie wyróżnia się także bas, którego partie są doskonale słyszalne i
chwilami potrafią wybijać się na pierwszy plan. Demo to zawiera, w wersji podstawowej,
cztery numery, zamykające się w czasie dziesięciu minut, i jest to naprawdę
piękna laurka dla prekursorów gnilnych dźwięków, nawet jeśli niektóre fragmenty
są niemal dosłownymi cytatami z przeszłości. Dodatkowo, wersja CD wzbogacona
została o dwa kawałki z próby, jeden autorski, a także cover Carcass z
„dwójeczki”. Wydane to zostało w sposób równie oszczędny i prosty, co sama
zawartość muzyczna. Ot, pojedyncza karteczka z tekstami od wewnątrz, i tyle. Bo
i po co więcej? Osobiście traktuję „Lumped Cuts of Offal” jako zajawkę czegoś,
co w niedalekiej przyszłości panowie nam zmajstrują, bo jest to granie, które,
przynajmniej takiego starego dziada jak ja, przyprawia o szybsze bicie serca i
nostalgiczno cmentarne wspomnienia. Sprawdzajcie, bo to dobry kawał mięcha w
zaawansowanym stopniu rozkładu.
-
jesusatan

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz