wtorek, 25 listopada 2025

Recenzja Putrevore „Unending Rotting Cycle”

 

Putrevore

„Unending Rotting Cycle”

Xtreem Music 2025

No to mamy Putrevore po raz piąty, albo Rogga Johansson po raz pięćsetny. Powiem wam, że tak jak kolejne wcielenie kolesia ze Szwecji traktuje na zasadzie „są, bo są”, tak akurat ten projekt ewidentnie wystaje ponad jego średnią jakościową. Nie wiem, może dlatego, że współtworzy go z Dave Rottenem, i Hiszpan też co nieco od siebie do muzycznego kalejdoskopu tutaj dodaje. W sumie mówiąc „kalejdoskop” bardzo mocno, nomen omen, koloryzuję, bowiem twórczość Putrevore jest mocno ograniczona gatunkowo, i na pewno nic nowego do owego nurtu nie wnosząca. Chłopaki rzeźbią tutaj staroszkolny, nieco toporny, za to zdecydowanie masywny i kruszący kości death metal, nie ukrywajmy, mocno schematyczny i odegrany często na jedno kopyto. Ale mimo to, muzyka tego duetu ma w sobie pewien urok. A na pewno potrafi głośno przemówić do maniaków starej szkoły, zwłaszcza tej spod znaku Rottrevore, Imprecation, Cannibal Corpse czy nawet Demilich. Pomijając już fakt, że poza lekkim elementem zaskoczenia towarzyszącym pierwszym dwóm płytom owych gentlemanów, kolejne albumy można poniekąd nazwać odgrzewaniem odgrzewanego kotleta, to dla słuchacza niewybrednego, szwedzko - hiszpańskie menu i tak zawiera to, co chętnie opierdolą na obiad. Gitarowe, mięsiste harmonie przewalają się na tym albumie z gracją słonia w sklepie z porcelaną, miażdżąc swoim tonażem i rozgniatając na krwawą papkę. Finezji w tym za grosz, za to stęchlizny pod sam sufit. Dave wokali tak, że z gardzieli wystaje mu chyba nawet jelito grube, dogłębnie i po chamsku. Generalnie, przy brzmieniu, w jakie panowie zazwyczaj ubierają swoje piosenki, muzyka ta pracuje niczym dobrze naoliwiona maszyna z fabryki jakiegoś metalowego cholerstwa, diabli wiedzą komu i do czego potrzebnego. Zatem sprawa wygląda w moich oczach banalnie, bo pod względem technicznym, wykonawczym, czy produkcyjnym, „Unending Rotting Cycle” to odkładnie to, co macie w tytule. Putrevore nagrali nieco ponad pół godziny death metalu który lubią, dla deathmetalowców, którzy w podobnej muzyce gustują. Nowych lądów tymi nagraniami nie odkryją, nowych fanów zapewne nie zdobędą, ale podejrzewam, że mają to w dupie. Jest od chuja lepszych rzeczy, niż ten krążek. Jednocześnie jest od cholery gorszych. Gdybym był skazany na miesiąc pobytu w odosobnieniu z tym „Gnijącym Cyklem”, to bym się bynajmniej nie popłakał. Mając jednak wybór, jutro chwycę za coś innego. Ale kolejny album Putrevore zapewne i tak sprawdzę, bo mimo wszystko, kolesie gwarantują określony poziom.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz