sobota, 1 listopada 2025

Recenzja Nihil Chaos „Mystagogue”

 

Nihil Chaos

„Mystagogue”

Mara Prod. 2025

Zastanawiam się, ilu z was zna ten Turecki ansambl. Co prawda panowie przez niemal dekadę milczeli, a przecież są na scenie obecni są już ponad dwadzieścia lat, i mają w dorobku demo, dwa splity i dwa pełniaki. Muzycy wchodzący w skład zespołu, CV mają bogate, a znaleźć w nich możemy choćby takie nazwy jak Black Omen, Hellsodomy, Persecutory, Sarinvomit czy Engulfed. Pod szyldem Nihil Chaos tworzą natomiast, na tyleż  agresywny, co nie pozbawiony melodii, black metal. W pierwszej chwili skojarzenia ze wspomnianymi Persecutory czy Sarinvomit mogą zdawać się mocno na miejscu, choćby z powodu podobnie czystego, bardziej nowoczesnego niż śmierdzącego piwnicą brzmienia, oraz, mimo wszystko, przynajmniej miejscowo, sposobu riffowania. Także dlatego, iż „Mystagogue” zazwyczaj trzyma podkręcone tempo, szatkując intensywnymi harmoniami i zasypując blastbeatami niczym gradem. Po głębszym zanurzeniu się w te dźwięki, da się jednak zauważyć, że zdecydowanie mniej tutaj death metalu, a więcej nawiązań do metalu Diabła. I to nie tylko tego z okresu drugiej fali, jak choćby Mayhem czy Setherial (choć to akurat pierwsze z brzegu nazwy, które przyszły mi do głowy, więc się zbytnio nie przywiązujcie), ale i chwilami do sceny francuskiej. Szybkie tremolo chwilami przechodzą w bardziej klasyczne kostkowanie, a i okrasy w postaci dysonansów nie brakuje. Obie te szkoły Nihil Chaos mieszają ze sobą w proporcjach gwarantujących solidny blizzard, a chłód płynący z zamieszczonych na krążku dziewięciu kompozycji nie ustaje nawet w mniej licznych momentach, kiedy to muzycy dają nam chwilę na złapanie oddechu. Spora w tym zasługa nieprzeciętnie szorstkich wokali. Może nie jakoś przesadnie urozmaiconych, za to plujących jadem i nienawiścią na sposób bardzo intensywny. Zresztą przymiotnik „intensywny” pasuje do całości „Mystagogue”, bo nie ma w tych nagraniach miejsca dla niepotrzebnych eksperymentów czy zabawy klimatem innym niż ekstremalnie zimowy. Początkowo nieco kłuło mnie wspomniane na wstępie klarowne brzmienie, jednak po kilku chwilach stwierdziłem, że muzyka Nihil Chaos zawiera tyle ciekawych elementów, zwłaszcza tych pomniejszych, że przy bardziej podwórkowej produkcji mogłyby one po prostu zostać niezauważone. Korzystając z inspiracji powszechnie znanych i cenionych, Turcy stworzyli coś własnego, coś czemu pod żadnym względem nie da się zarzucić kopiowania kogokolwiek. Mocna to rzecz i godna polecenia, zwłaszcza tym, którzy uważają, że black metal powinien ranić do krwi, niczym drut kolczasty ciało Maniaca podczas koncertów. Proszę się częstować.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz