piątek, 21 listopada 2025

Recenzja Linnea Hjertén „Stegförsteg”

 

Linnea Hjertén

„Stegförsteg”

Nordvis Produktion 2025

Teraz trochę inne klimaty, bo Linnea Hjertén tworzy zupełnie inną muzykę niż metal, która zbliżona jest do dokonań chociażby Dead Can Dance. Zresztą artystka ta pojawiła się już w zeszłym roku na łamach tego bloga, kiedy to popełniłem opis jej pierwszego krążka. Wiem, że metalowcy od czasu do czasu lubią sięgać po taką muzę więc skoro dostałem materiały z drugą płytą tej Szwedki, to postanowiłem coś o niej napisać. Otóż „Stegförsteg” to kontynuacja zainteresowań tej pani folkiem i rytualnym ambientem. Po raz kolejny połączyła je ze sobą, co zaowocowało klimatyczną i nieco odurzającą muzyką, opartą jak poprzednio o elektroniczne i tradycyjne instrumenty. Generują one spokojne i hipnotyczne dźwięki, w pomiędzy które wkradają się drony i leniwie oscylujące bębny ramowe, które przypominają plemienne dudnienie. Tym razem, do swych atmosferycznych utworów Linnea dodała teksty, gdyż na poprzednim albumie „Nio Systrar” poprzestała jedynie na mantrycznym nuceniu. Z racji tego, że na co dzień pisze wiersze postanowiła je tutaj umieścić w formie piosenek, które wydobywa z siebie w formie aksamitnego śpiewu. Z tych siedmiu kawałków snują się hipnotyczne, skandynawskie melodie oraz tamtejsza tradycja, przesiąknięta starymi, nordyckimi wierzeniami oraz północnoeuropejską melancholią, która jest niesamowicie obezwładniająca. Cóż, jeśli jesteście zainteresowani tym gatunkiem lub po prostu lubicie niekiedy sięgnąć po subtelniejszą muzykę, która doskonale pasuje do obecnej pory roku i mroków nadchodzącej zimy, to bierzcie bez wahania, bo to bardzo miły w odbiorze materiał, urzekający szwedzką lirycznością i mistycyzmem.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz