Linnea
Hjertén
„Stegförsteg”
Nordvis Produktion 2025
Teraz
trochę inne klimaty, bo Linnea Hjertén tworzy zupełnie inną muzykę niż metal,
która zbliżona jest do dokonań chociażby Dead Can Dance. Zresztą artystka ta
pojawiła się już w zeszłym roku na łamach tego bloga, kiedy to popełniłem opis
jej pierwszego krążka. Wiem, że metalowcy od czasu do czasu lubią sięgać po
taką muzę więc skoro dostałem materiały z drugą płytą tej Szwedki, to
postanowiłem coś o niej napisać. Otóż „Stegförsteg” to kontynuacja
zainteresowań tej pani folkiem i rytualnym ambientem. Po raz kolejny połączyła
je ze sobą, co zaowocowało klimatyczną i nieco odurzającą muzyką, opartą jak
poprzednio o elektroniczne i tradycyjne instrumenty. Generują one spokojne i
hipnotyczne dźwięki, w pomiędzy które wkradają się drony i leniwie oscylujące
bębny ramowe, które przypominają plemienne dudnienie. Tym razem, do swych
atmosferycznych utworów Linnea dodała teksty, gdyż na poprzednim albumie „Nio
Systrar” poprzestała jedynie na mantrycznym nuceniu. Z racji tego, że na co
dzień pisze wiersze postanowiła je tutaj umieścić w formie piosenek, które wydobywa
z siebie w formie aksamitnego śpiewu. Z tych siedmiu kawałków snują się
hipnotyczne, skandynawskie melodie oraz tamtejsza tradycja, przesiąknięta
starymi, nordyckimi wierzeniami oraz północnoeuropejską melancholią, która jest
niesamowicie obezwładniająca. Cóż, jeśli jesteście zainteresowani tym gatunkiem
lub po prostu lubicie niekiedy sięgnąć po subtelniejszą muzykę, która doskonale
pasuje do obecnej pory roku i mroków nadchodzącej zimy, to bierzcie bez wahania,
bo to bardzo miły w odbiorze materiał, urzekający szwedzką lirycznością i
mistycyzmem.
shub niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz