czwartek, 13 listopada 2025

Recenzja Runemagick „Cycle of the Dying Sun (Dawn of Ashen Realms)”

 

Runemagick

„Cycle of the Dying Sun (Dawn of Ashen Realms)”

Hammerheart Records 2025

Któż nie zna Runemagick. Istnieje od 1990 roku i w ostatnim dniu października wyda swój już czternasty album, na którym Nicklas Rudolfsson z uporem maniaka tłucze charakterystyczny doom-death metal. Charakterystyczny, ponieważ po brzegi wypełniony jest mocno poczernionymi, „sabbathowskimi” riffami, które wyraźnie kojarzą się z twórczością Celtic Frost. To przecież te same, miażdżące akordy tyle, że w przypadku tego Szweda są bardziej gęste i ciężkie w stosunku do raczej thrashowego kostkowania Szwajcarów. Kolejnym podobieństwem jest monochromatyczność muzyki Runemagick, bo płynie ona w niemalże niezmiennym tempie, przez cały czas i cierpliwie, zalewając słuchacza monolitycznymi uderzeniami, które wpędzają w mistyczny trans, bujając bez końca. Tylko niekiedy zrywają się, aby przyspieszyć i wyrzucić z siebie nagromadzone emocje podczas tego, ociężałego marszu. Metal na „Cycle of the Dying Sun…” ocieka rytualną atmosferą, która sączy się z miarowych, powtarzalnych riffów, ale nie tylko, bo w muzyce Nicklasa Rudolfssona jest jeszcze inny pierwiastek. Chodzi o pewną nostalgiczność, którą słychać w melodiach, nawiązujących w pewnych momentach do gotyckich produkcji, zaś w innych chwilach do klasycznego grania, co przypomina delikatnie poczynania Sarke. Najnowsza płyta Runemagick to dobry, solidny materiał, który okrutnie gniecie, wpędza w uśpienie i zsyła mroczny klimat. Wygenerowany za pomocą ciężkich gitar, częstującymi okresowo wysokotonowymi zawijasami, które wspiera mięsista sekcja rytmiczna i klawisze. Nad instrumentarium unoszą się zdecydowane growle, za pomocą których wokalista wydobywa ze swego gardła zaklęcia niczym kapłan podczas satanicznej ceremonii. Tu i ówdzie pojawia się również żeński głos, którego użyczyła Lussidotter, dodając temu krążkowi wiedźmowatego sznytu, wpuszczając zarazem w tutejsze, zwarte struktury trochę elementów matriarchalnych. Polecam, ponieważ doom-death metal od Runemagick to tradycyjne granie, które roztacza swym usposobieniem mistyczną aurę. Jednakże jest to wydawnictwo dla cierpliwych, ponieważ „Cycle of the Dying Sun…” (jak i poprzednie dokonania tego projektu) jest długa i swą mozolnością oraz jednostajnością może zmęczyć, ale warto się z nią zmierzyć.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz