wtorek, 4 listopada 2025

Recenzja Czart „Czarty polskie”

 

Czart

„Czarty polskie”

code666 2025

Czart jest projektem założonym przez Michała Chrościelewskiego, odpowiedzialnego za gitary, elektronikę i wizualizację, a w nagraniach tej płyty towarzyszyli mu Monika Chrościelewska jako gościnna wokalistka oraz Paweł Smarkusz, grający na bębnach. „Czarty polskie” są albumem koncepcyjnym, skoncentrowanym na średniowiecznej, polskiej demonologii, co mocno słychać w tekstach, przy pisaniu których wykorzystano fragmenty „Czarów i czartów polskich oraz wypisów czarnoksięskich”, Juliana Tuwima. Krążek ten zawiera szesnaście utworów, o bogatych aranżacjach, będących fuzją takich gatunków jak black i death metal, sludge, psychodeliczny rock, a i kilka jazzowych nut także da się tu wychwycić. To nieliniowe kawałki, które nieustannie zaskakują swą zmiennością. Słuchacz w każdej chwili może się spodziewać zmiany tempa, przejścia z ciężkich i agresywnych riffów w ambient, bądź połamaną improwizację w towarzystwie saksofonu, a nawet muzykę folkową, w której obecne są flety. Jest to gędźba wymykająca się wszelkim kategoryzacjom, bo połączenia wymienionych styli owocują w jej przypadku, kompozycjami wręcz eksperymentalnymi. Poszczególne formy czy też elementy zespolone są dość topornie i brutalnie przechodzą z jednych w drugie, tworząc nieprzewidywalne struktury, które o dziwo jako całość trzymają się kupy. No bo wyobraźcie sobie, że słuchacie gniotących i furiackich akordów, aby nagle zamieniły się one w hipnotyzującą elektronikę. Pomyślcie, że rozkoszujecie się „szlamowymi” bujankami lub zdecydowanymi uderzeniami metalu śmierci, w które nagle wkraczają psychodeliczne solówki, bądź tremolo i ni stąd, ni zowąd pojawiają się schizoidalne wariacje z saksofonem na pierwszym planie. Do tego dorzućcie całą masę dysonansowych wybuchów, melodyjnej cepelii, awangardowych zawijasów i gotowe. Wszystkiemu towarzyszą szorstkie i śpiewane, męsko-żeńskie wokalizy. Brzmienie jest mocne, a poszczególne dźwięki wyraźne, co pozwala wychwycić w pełni występującą tu ornamentykę, która swym kontrastem w stosunku do tych bardziej barbarzyńskich riffów, totalnie zagęszcza tą nieoczywistą muzykę, która zadziwia swoją wielowymiarowością. Skrajnie eklektyczne wydawnictwo, gdzie obok warstwy dźwiękowej ważne jest przesłanie, które porusza kwestię istnienia zła w ludziach, a nie w diabelskich siłach, obecnych we wierzeniach od zarania dziejów. „Czarty polskie” to płyta wymagająca od swego odbiorcy otwartości umysłu na różne gatunki i niebanalne, wydające się w pierwszej chwili niemożliwymi, rozwiązania. Jednakże o ile sama muzyka brzmi chwilami dość pretensjonalnie i teatralnie, o tyle w zestawieniu jej z wideoklipami, stworzonymi do niemalże każdego z utworów, nabiera ona zupełnie innego sensu. Zalecam zatem zapoznanie się z tymi wizualizacjami, bo uatrakcyjniają one odbiór i ułatwiają zrozumienie „Czartów polskich”, których modernistyczne meandry, tworzą momentami labirynt, w którym nietrudno się zgubić.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz