Czart
„Czarty
polskie”
code666 2025
Czart
jest projektem założonym przez Michała Chrościelewskiego, odpowiedzialnego za
gitary, elektronikę i wizualizację, a w nagraniach tej płyty towarzyszyli mu
Monika Chrościelewska jako gościnna wokalistka oraz Paweł Smarkusz, grający na
bębnach. „Czarty polskie” są albumem koncepcyjnym, skoncentrowanym na
średniowiecznej, polskiej demonologii, co mocno słychać w tekstach, przy
pisaniu których wykorzystano fragmenty „Czarów i czartów polskich oraz wypisów
czarnoksięskich”, Juliana Tuwima. Krążek ten zawiera szesnaście utworów, o
bogatych aranżacjach, będących fuzją takich gatunków jak black i death metal,
sludge, psychodeliczny rock, a i kilka jazzowych nut także da się tu wychwycić.
To nieliniowe kawałki, które nieustannie zaskakują swą zmiennością. Słuchacz w
każdej chwili może się spodziewać zmiany tempa, przejścia z ciężkich i
agresywnych riffów w ambient, bądź połamaną improwizację w towarzystwie
saksofonu, a nawet muzykę folkową, w której obecne są flety. Jest to gędźba
wymykająca się wszelkim kategoryzacjom, bo połączenia wymienionych styli
owocują w jej przypadku, kompozycjami wręcz eksperymentalnymi. Poszczególne formy
czy też elementy zespolone są dość topornie i brutalnie przechodzą z jednych w
drugie, tworząc nieprzewidywalne struktury, które o dziwo jako całość trzymają
się kupy. No bo wyobraźcie sobie, że słuchacie gniotących i furiackich akordów,
aby nagle zamieniły się one w hipnotyzującą elektronikę. Pomyślcie, że
rozkoszujecie się „szlamowymi” bujankami lub zdecydowanymi uderzeniami metalu
śmierci, w które nagle wkraczają psychodeliczne solówki, bądź tremolo i ni
stąd, ni zowąd pojawiają się schizoidalne wariacje z saksofonem na pierwszym
planie. Do tego dorzućcie całą masę dysonansowych wybuchów, melodyjnej cepelii,
awangardowych zawijasów i gotowe. Wszystkiemu towarzyszą szorstkie i śpiewane,
męsko-żeńskie wokalizy. Brzmienie jest mocne, a poszczególne dźwięki wyraźne,
co pozwala wychwycić w pełni występującą tu ornamentykę, która swym kontrastem
w stosunku do tych bardziej barbarzyńskich riffów, totalnie zagęszcza tą
nieoczywistą muzykę, która zadziwia swoją wielowymiarowością. Skrajnie
eklektyczne wydawnictwo, gdzie obok warstwy dźwiękowej ważne jest przesłanie,
które porusza kwestię istnienia zła w ludziach, a nie w diabelskich siłach,
obecnych we wierzeniach od zarania dziejów. „Czarty polskie” to płyta
wymagająca od swego odbiorcy otwartości umysłu na różne gatunki i niebanalne,
wydające się w pierwszej chwili niemożliwymi, rozwiązania. Jednakże o ile sama
muzyka brzmi chwilami dość pretensjonalnie i teatralnie, o tyle w zestawieniu
jej z wideoklipami, stworzonymi do niemalże każdego z utworów, nabiera ona
zupełnie innego sensu. Zalecam zatem zapoznanie się z tymi wizualizacjami, bo
uatrakcyjniają one odbiór i ułatwiają zrozumienie „Czartów polskich”, których
modernistyczne meandry, tworzą momentami labirynt, w którym nietrudno się
zgubić.
shub niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz