sobota, 12 września 2020

Recenzja PÕHJAST „Downfall”


PÕHJAST
„Downfall”
Werewolf Promotion 2020


Muzyka, jaka znalazła się na trzecim albumie długogrającym tego międzynarodowego ansamblu, to dźwięki, które spodobają się z pewnością wszystkim fanom klimatycznej muzyki o pogańskim charakterze. Stylistycznie, jest to umiejętnie skonstruowana, bardzo dobrze wykonana i świetnie zbilansowana mieszanka ciężkiego, epickiego Viking Metalu, klimatycznego Pagan/Black Metalu i klasycznego Doom/Heavy Metalu okraszona delikatnie nieco lżejszymi, bardziej progresywnymi, rockowymi zagrywkami. Zespół tworzą doświadczeni już zawodnicy, więc żadnej lipy nie ma, ładnie to wszystko trybi, a płyty słucha się z przyjemnością. Mocna sekcja, choć szaleństw żadnych nie wyczynia, to stanowi ważny punkt albumu, pulsując równo. W tym systemie naczyń połączonych zdecydowanie pierwszoplanowe role grają jednak: chwytliwe riffy o niebanalnej melodyce i czyste, intensywne, silne, głębokie, męskie wokale. Okazjonalne, jadowite struktury usadowione w Black Metalowej stylistyce oparte na siarczystych wiosłach i agresywnych partiach gardłowego oraz ciekawy parapet operujący z drugiego planu dodają tej płycie dodatkowych barw i urozmaicają dodatkowo ten i tak już wielowymiarowy materiał.Jak na moje ucho, wielką inspiracją i zarazem kręgosłupem tej płyty jest wyraźnie twórczość Bathory z okresu „Twilight of the Gods” i myślę, że Quorthon byłby zadowolony, gdyby usłyszał efekt końcowy pracy zespołu. Pojawiają się tu także nawiązania do dźwięków tworzonych przez Ereb Altor i współczesny Amorphis, czy Ajattara oraz pewien rodzaj feelingu znany choćby z płyt Primordial. Bardzo dobre, mocne, ale zarazem organiczne brzmienie podkreśla siłę oddziaływania i podniosły charakter tego krążka. W swojej lidze to niewątpliwie wyśmienity materiał i choć osobiście gustuję w zdecydowanie bardziej bezpośrednim pierdolnięciu, to mogę powiedzieć, że podoba mi się ta płyta i uważam, że warto się z nią zapoznać, choćby po to, aby nieco odetchnąć i zdystansować się od brutalnej Death/Black Metalowej rozpierduchy. Warstwę muzyczną doskonale uzupełnia i obrazuje okładka płyty, na której wykorzystano pracę z 1898 roku zatytułowaną „The Souls of Acheron”, którą stworzył Adolf Hirémy-Hirschl. Fajna płytka, polecam wszystkim, którzy mają ochotę się nieco odprężyć.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz