środa, 16 września 2020

Recenzja NECROSTRIGIS „From Bleak Cavernous Chambers”

 

NECROSTRIGIS

From Bleak Cavernous Chambers” (Compilation)

Nebular Carcoma Records 2020

Necrostrigis to kolejna inkarnacja Wolfvamphyra znanego także jako Wened Wilk Sławibór, czyli jegomościa aktywnego na scenie od wczesnych lat 90-tych, który spokojnie na dupie usiedzieć nie potrafi, a jego umysł maniakalnie i bez chwili odpoczynku produkuje czarcie dźwięki. Zespoły, w których maczał, lub cały czas macza swe czarne od sadzy paluchy, można by liczyć na pęczki, ale nawet średnio rozeznani w naszym Black Metalowym undergroundzie maniacy słyszeli zapewne o Angrenost, Venedae, Aetheres, Gontyna Kry, Darkstorm, Barbarous Pomerania, Blood Stronghold, Ordo Sanguinis Noctis, Krypta Nicestwa, Cthulhu Rites, Duch Czerni, czy Ravenmoon Sanctuary. Twórczość Necrostrigis to nie jest zatem sezonowe objawienie dla przypadkowych słuchaczy, którzy przed upływem roku przerzucą się na dźwięki, które akurat są bardziej trendy. Muzyka tego projektu, to surowy do granic, okrutny, chropowaty, walący piwniczną pleśnią, jadowity, prosty, może i nieco naiwny, ale bezpośrednio walący w mordę Black Metal zakorzeniony w latach 90-tych tak głęboko, jak tylko się da. „From Bleak…” to materiał kompilacyjny, na którym znalazły się wałki prezentujące przekrój działalności zespołu, wliczając w to materiały demo. Znajdziemy tu zatem 45 minut mrocznego, zimnego, bezkompromisowego, paskudnego, szorstkiego, wściekłego, Czarnego Metalu, w którym momentami pulsuje wyraźnie pogański sznyt. To wydawnictwo to zdecydowanym ruchem ręki gloryfikacja przeszłości, co najlepiej słychać w wałkach zaczerpniętych z najwcześniejszych materiałów projektu. Przy tych kompozycjach bowiem cep, to bardzo skomplikowane urządzenie. Mnie napierdalanie w wykonaniu Necrostrigis ani ziębi, ani parzy. Posłuchać raz na jakiś czas mogę, ale ta prymitywna łupanka nie sprawi, że z wrażenia osram się po same pachy. Produkcja ta skierowana jest wyraźnie w stronę konkretnego, wąskiego grona najbardziej fanatycznych i opętanych, Black Metalowych zwyrodnialców, dla których albumy: „Vampires of Black Imperial Blood”, „…Taur-Nu-Fuin…”, „Black Metal ist Krieg”, czy „Vampyr-Throne of a Beast” to w zasadzie religia. Reszta towarzystwa spokojnie i bez żalu może sobie tę płytkę odpuścić.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz