Enwretch
"Sermon
of the Dead"
Redefining
Darkness 2020
Ten
projekt powstał ponoć z nudów podczas pandemicznego lockdownu. Ot,
kilku przyjaciół nieco się nudziło i postanowili razem
pojammować. Co z tego wyszło? Ano wyszło jakieś osiem minut death
metalu utrzymanego raczej w wolnym tempie, opartego na d-beacie i
niezbyt skomplikowanych akordach. Dwa zamieszczone na taśmie utwory
to grubo ciosane granie, bez szczególnej finezji czy polotu. W
pierwszej chwili uwagę przykuwa mocno organiczne, staroszkolne
brzmienie oraz niezły, głęboki wokal, co należy zaliczyć in plus
i co faktycznie może zachęcić. Jednak same kompozycje
przy trzecim, góra czwartym odsłuchu, zamiast zacząć się
przegryzać zaczynają z lekka nużyć. Może dlatego, że oba numery
są do siebie dość podobne a wrzucone do nich pomysły jakoś nie
do końca mi się zazębiają. Brzmi to faktycznie jak jamm session,
gdzie utwory powstają na zasadzie "OK, to ja wybijam prosty
rytm a wy spróbujcie wyjść z jakimś pomysłem, zróbmy burzę
mózgów". Tylko że tego typu granie można znaleźć
praktycznie na każdym rogu i gdyby uliczni bardowie bawili się w
death metal, to zapewne właśnie taką muzykę jak Enwretch graliby
u mnie pod rondem centralnym. Nie jest to kompletnie beznadziejne,
nie. Mam jednak wrażenie, że brak tej demówki nie wyrządziłby
scenie żadnej szkody. Dla mnie jest to materiał na dwa odsłuchy. I
starczy.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz