środa, 2 września 2020

Recenzja THE TRUE WERWOLF „Devil Crisis”


THE TRUE WERWOLF
„Devil Crisis”
Werewolf Records 2020
 
Osiemnaście lat od powstania, po wydaniu kilku kompilacji, wielu materiałów demo, ep’ek i Splitów fiński The True Werwolf wydał wreszcie swój pierwszy, pełny album. Dla wszystkich Black Metalowych ortodoksów była to z pewnością długo wyczekiwana płyta, bowiem odpowiedzialny za ten projekt Graf Werwolf dał się już nie raz poznać publiczności czczącej diabelskie dźwięki, tworząc takie akty jak: kultowy Satanic Warmaster, czy Orlok, oraz współtworząc lub wspomagając takie hordy jak: Horna, Vargrav, Warloghe, Incriminated, Pest, Krieg, czy Goatmoon, a to tylko te bardziej znane. Patrząc na CV tego jegomościa nie trudno domyślić się, co usłyszymy na „Devil Crisis”. Muzyka wypełniająca ten krążek to oczywiście ortodoksyjny, surowy, kanoniczny wręcz Black Metal zatopiony w II fali skandynawskiego, czarciego grania. Nie da się ukryć, że chłop napierdala tę czarną surowiznę szczerze i z wielkim oddaniem, tak więc podobają mi się te dźwięki, mimo że to przecież nic nowego. Usłyszymy tu bowiem całą spuściznę gatunku, jaką Skandynawia pozostawiła potomnym. Jest w tych wałkach charakterystyczna, jadowita, szwedzka melodyka kierująca nasze myśli w stronę Setherial, Dark Funeral, czy Naglfar, jest równie charakterystyczna melancholia znana choćby z płyt Sargeist, Horna i Vitsaus, jest wreszcie podniosły, wspomagany klawiszem klimat znany z pierwszych płyt Emperor, Satyricon i Gehenna. Taki, emanujący szczerością i oddaniem Black Metal zawsze znajdzie miejsce w mojej martwej, wypalonej w ogniu walki duszy, zatem pierwszą, długogrającą płytę The True Werwolf łyknąłem niczym zimną gorzałkę i podobnie jak do tego trunku zapewne i do tej płyty będę wracał dosyć często, przynajmniej przez najbliższy czas, bowiem ta agresywna, waląca wilgotną pleśnią, chorobliwa, mroczna i hipnotyzująca czarna polewka zdecydowanym ruchem ręki zrobiła mi dobrze. Polecam zatem tę produkcję wszystkim fanom klasycznego, zimnego, Black Metalowego oldschool’a. Mam tylko nadzieję, że na następną  płytę długogrającą tego projektu nie będę musiał czekać kolejnych osiemnastu lat.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz