piątek, 11 września 2020

Recenzja VARZOROTH „Demo I”


VARZOROTH
Demo I”
Morbid Chapel Records 2020

Patrząc na wznowione w tym roku przez Morbid Chapel Records demo niemieckiego, jednoosobowego horda Varzoroth można w zasadzie bez pudła określić muzykę, jaką usłyszymy na tym wydawnictwie. Złowieszcza twarz na czarnym tle jednoznacznie określa bowiem, o co tu kaman. Włączamy i faktycznie, zaskoczenia żadnego nie ma. Od pierwszych sekund uderza w nas surowy, mizantropijny, nihilistyczny Black Metal zakorzeniony głęboko w latach 90-tych. Na szczęście nie mamy tu do czynienia z glutami, będącymi kiepską imitacją Norwegii. Muzyka Varzoroth ma własny charakter, mocno cuchnie trupem, a cztery zawarte tu wałki, to apoteoza śmierci, zniszczenia, brzydoty i wszelakiego plugastwa. Jadowite, ołowiane riffy zalewają słuchacza, odcinając niemal dopływ życiodajnego powietrza, ciężka, zwarta sekcja gniecie okrutnie, jak chuj, a bluźniercze, ponure, obskurne, zajebiście chorobliwe partie wokalne potęgują obecną na tym materiale mizantropijną, przepełnioną mrokiem atmosferę alienacji i odrzucenia. Można wyczuć w tym ducha pierwszych płyt Burzum, czy wczesnego Dark Throne, ale bezczelnych zrzynek tu nie uświadczysz. Brzmienie tej produkcji, to przeraźliwie duszna, nieco tubalna zawiesina utkana ze smolistej, gęstej gry beczek i chropowatych, lepkich wioseł. Doprawdy, przepięknie obrzydliwy i odrażający to materiał. Varzoroth pokazuje dobitnie, że płomień przesiąkniętego złem, zalatującego grobem, walącego stęchlizną, złowróżbnego Black Metal nadal płonie, … i bardzo kurwa dobrze, gdyż pod takim właśnie, zgniłym, ohydnym Black Metalem wszystkimi czterema kopytami podpisuje się płodzący tę recenzję…

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz