środa, 30 września 2020

Recenzja BLOOD RED FOG „Fields of Sorrow”

 

BLOOD RED FOG

Fields of Sorrow”

Deviant Records 2020

Fields of Sorrow” to już piąty długograj fińskiego duetu Blood Red Fog. Może się mylę, ale wydaje mi się, że horda ta rozwija się z płyty na płytę, budując swój status w świadomości maniaków, a ich ostatnie dziecko, to zdecydowanie najlepsze dźwięki, jakie do tej pory stworzyli. Nie ma tu jednak żadnej rewolucji, ale ewolucja jest słyszalna bardzo wyraźnie. „Pola Smutku” to cały czas charakterystyczny dla tej grupy, tradycyjny Black Metal utrzymany w średnich tempach emanujący depresyjną aurą. Pośród surowych, wibrujących, transowych riffów wspomaganych mrocznym, warstwowo ułożonym parapetem o nieco kosmicznym charakterze przewijają się przygnębiające melodie o zdecydowanie niewesołym wydźwięku. Równa, mocna sekcja zapewnia odpowiedni ciężar, a ponure, udręczone wokale, które momentami wydają się kolejnym instrumentem, budującym napięcie, wzmacniają poczucie beznadziejności i opuszczenia, jakie wylewa się z tych kompozycji. Często słyszymy na tej płycie struktury charakterystyczne dla skandynawskiego, czarciego grania II fali, lecz nawet te szybsze, siarczyste, jadowite fragmenty posiadają w sobie klimat totalnej beznadziejności i skrajnej rozpaczy. Poza typowo fińskim szlifem, Blood Red Fog czerpie także inspiracje bez wątpienia z twórczości Burzum, Drudkh i może zwariowałem lub dopadła mnie pomroczność jasna, ale słyszę tu także pewne mizantropijne tekstury charakterystyczne dla francuskiego Mütiilation. Jest w tym pewna mistyka oraz psychodeliczny, tajemniczy nastrój, a płytka hipnotyzuje i wciąga z wolna w swe przerażające, zimne, mroczne, posępne, zaklęte rewiry. Ja również dałem się omamić tej produkcji, ale w zasadzie po niecałych dwóch dniach już się spod wpływu tej płyty oswobodziłem. Maniakalni wielbiciele takiego stylu będą jednak bardzo długo opętani dźwiękami zawartymi na tym albumie, a może i nawet nigdy nie zdołają się od nich uwolnić? „Fields of Sorrow” to z pewnością jeden z lepszych albumów z klimatycznym, mizantropijnym, depresyjnym Black Metalem, jakie słyszałem w tym roku. Jeżeli zatem macie ochotę konkretnie się upodlić, brodząc w oceanach rozpaczy, to ta płytka nadaje się do tego idealnie.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz