niedziela, 27 września 2020

Recenzja Anarchos / Morbid Stench “Ghospels of Necromancy”

 

Anarchos / Morbid Stench

“Ghospels of Necromancy”

Blood Harvest 2020

Już za chwileczkę, już za momencik Blood Harvest uraczy nas nowym splicikiem Anarchos / Morbid Stench. Cieszę się, że ta wytwórnia bawi się w tego typu wydawnictwa, gdyż dzięki nim mam często okazję poznać nowe bandy chuja a także sprawdzić co słychać u znanych i lubianych. Taką nowinką jest dla mnie otwierający „Ghospels of Necromancy” holenderski ansambl, mimo iż nie są to bynajmniej debiutanci i pełniaka już po drodze zaliczyli. Tutaj rzucają na pożarcie dwa, trwające koło siedmiu minut ochłapy staro szkolnego, deathmetalowego ścierwa na całkiem przyzwoitym poziomie. W pas kłania się znany i lubiany szwedzki styl, bez zbędnego udziwniania czy eksperymentów. Prostota kluczem do sukcesu można powiedzieć. Nie jest to jednak kolejny typowy klon Entombed. Tulipany dorzuciły do swoich kawałków także kilka chwytów zza oceanu. Jest ciężko, rytmicznie z częstymi przejściami z truchtu do sprintu a dzięki wspomnianej przed chwilą mieszance stylistycznej całkiem ciekawie. Materiał ten gór nie przenosi ale też absolutnie nie nuży. Ot, solidny śmierć metal którego słucha się bez ziewania, a który trzewi od razu nie wypruwa. Trzeci utwór na tym splicie należy do Morbid Stench, którzy swoim debiutem dla Putrid Cult zrobili mi jakiś czas temu niezłe kuku. No i tu już jest klasa sama w sobie. „Brethren Accuser” trwa nieco ponad pięć minut i utrzymany jest w klimacie, który panowie zaprezentowali na „Doom & Putrefaction”. Idealna, melodyjna mieszanka death i doom metalu mocno śmierdząca brytyjskimi klasykami i porywający riff, przy którym momentalnie chce się pomachać dyńką. Można śmiało powiedzieć, że ten utwór jest doskonałym uzupełnieniem dotychczasowych dokonań zespołu i ani odrobinę nie odbiega poziomem od świetnego pełniaka. Jedyne co mnie w nim wkurwia, to fakt, że się kończy, bo takiego grania mógłbym słuchać bez końca. Cóż, jeśli panowie utrzymają tak wysoką formę, to już można zacząć bać się ich kolejnej dużej płyty. Warto zaopatrzyć się w ten kawałek winylu choćby dla tego jednego utworu, acz strona Anarchos też biedą bynajmniej nie śmierdzi. Zbieracze placków powinni pisać listy z podziękowaniem do szwedzkiego labelu, że ten tak bardzo o nich dba.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz