sobota, 3 października 2020

Recenzja KURNUGIA „Forlorn and Forsaken”

 

KURNUGIA

Forlorn and Forsaken”

Memento Mori 2020

Pochodzący z Cleveland w Ohio kwintet Kurnugia, to założony w 2012 roku zespół, który od początku swej drogi wierny jest ciężkiemu, staroszkolnemu Metalowi Śmierci. Nie jest to muza, która jakoś specjalnie wychyla się ponad panujące w tym gatunku standardy, niemniej bardzo podoba mi się to, co usłyszałem na ich debiutanckiej płycie, którą pod swe skrzydła wzięła Memento Mori. Mieszanka brutalnego US Death Metalu ze skandynawską szkołą gatunku podkreśloną coverem Sentenced, który wieńczy ten album, bardzo dobrze sprawdza się w ich wykonaniu i zdecydowanym ruchem ręki robi mi dobrze. Wszystko mocno osadzone jest w latach 90-tych, więc królują tu ciężkie, rozrywające, ale dosyć chwytliwe riffy, miażdżąca sekcja z grubym basem i niski, głęboki, zaflegmiony cudownie growling. Szybsze partie przeplatają się tu z opasłymi, gniotącymi okrutnie, wręcz Doom Metalowymi patentami, wszystko jednak jest tu doskonale zrównoważone, więc płytki tej bardzo przyjemnie się słucha. Z jednej strony można tu wychwycić inspirację Malevolent Creation, Bolt Thrower, Benediction i Obituary, a z drugiej słychać nawiązania do Carnage, Entombed i Grave, a melodyjne momentami wiosła przywodzą delikatnie na myśl Edge of Sanity. Czuć na tym materiale mroczną, złowieszczą aurę, charakterystyczną dla wydawnictw sprzed bez mała trzech dekad, co sprawia, że jeszcze mocniej jara mnie ta płytka. Produkcja jest konkretna, tłusta, masywna, wierna gatunkowym wzorcom i zachowuje pożądany balans pomiędzy selektywnością a ciężkością i bezkompromisowością przekazu. Panowie z Kurnugia na każdym kroku udowadniają, że wiedzą, jak tworzyć wyśmienitej jakości Death Metal, ale nie jest to wielkim zaskoczeniem, skoro zespół tworzą ludzie związani obecnie lub w przeszłości m.in. z Decrepit, Nunslaughter, Soulless, December Wolves, czy Embalmer. Doskonały, Śmiertelny Metal o klasycznym szlifie. Będę z uwagą obserwował dalsze poczynania zespołu, a „Forlorn and Forsaken” wędruje oczywiście na listę płyt do obowiązkowego zakupu.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz