niedziela, 11 października 2020

Recenzja Bloodtomb "The Cavernous Ritual Temple"

 

Bloodtomb

"The Cavernous Ritual Temple"

Fallen Temple 2020

Jestem przekonany, że nazwa Bloodtomb znana jest jedynie najpilniej przeszukującym mroki podziemia maniakom. Zespół ten krząta się tam już siedem lat, mając na koncie dwa materiały demo, EP-kę i coś tam jeszcze. Natomiast "The Cavernous Ritual Temple" to pełnoprawny debiut, który ukazał się przed chwilką nakładem Fallen Temple. Jeśli jesteście ciekawi co na nim znajdziecie, to proponuję udać się na ganek, gdzie wasza stara na kolanach zmywa schody i powiedzieć jej, że za młodu aż tak wielkiej dupy to nie miała. Spotkanie twarzą w twarz z rozpędzoną, śmierdzącą szmatą będzie dokładnie tym, co w wersji muzycznej serwuje na tym krążku Bloodtomb. Znajdziecie tu dziewięć ataków death/black metalowych na mocno wojenną nutę. Holendrzy wyprowadzają ciosy bez zabawy w romantyczne randki czy kupowanie kwiatów. Bębny dudnią schematycznie i głęboko a wioślarze katują struny z finezją szlifierki, przez co można odnieść wrażenie, że ścieżki gitar się chwilami rozjeżdżają. Równie niechlujny jest bijący jednostajnie bas, natomiast wokal wypluwa płuca w typowym war metalowym tonie. Całość śmierdzi piwnicą i to mocno zagrzybioną i nie nosi jakichkolwiek znamion nowoczesności, innowacji czy niepotrzebnych urozmaicaczy i ozdobników. Ba! Tu nawet nie ma obowiązkowego zazwyczaj w takich przypadkach intra. Jest natomiast chamstwo od początku do samego końca. Kolejne utwory utrzymane są w podobnym, szybkim tempie, są na wskroś kwadratowe, schematyczne i całkowicie przewidywalne. I właśnie dlatego napierdalam ten album dziś od samego rana wkurwiając niemożebnie swoją starą, która lada chwila zabiera się za zmywanie podłogi. Kusi mnie, by sprawdzić, czy miałem rację z tą szmatą, ale Bloodtomb spuszcza mi taki wpierdol, że podwójnej dawki mógłbym raczej nie wytrzymać.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz