środa, 28 października 2020

Recenzja RIPPED TO SHREDS „Luan”

 

RIPPED TO SHREDS

„Luan”

Pulverised Records 2020

Ripped to Shreds to międzynarodowy ansambl, którym niepodzielnie włada maniakalny wyznawca Metalu Śmierci, znany także m.in. z udziału w Azath, czy choćby Skullsmasher Andrew Lee. On to w głównej mierze odpowiada za muzykę oraz za proces jej nagrywania i trzeba przyznać uczciwie, że robi to zajebiście, a Death Metal wyssał chyba z cyca matki. W kwietniu tego roku pod sztandarami Pulverised Recordsukazał się drugi długograj tego projektu, który przynosi nam 35 minut bardzo konkretnego napierdalania po same uszy zanurzonego w oldschool’owej, szwedzkiej szkole gatunku. Wszyscy zainteresowani wiedzą,  z czy to się je, zatem nie ma sensu wspominać o chropowatych riffach, brzmiących jak zdezelowana piła łańcuchowa, dopracowanych, złowrogich, piłujących solówkach, rozrywającym basie, brutalnie łupiących beczkach i szorstkich, niczym gruboziarnisty papier ścierny wokalizach, gdyż oczywiście wszystkie te elementy tu usłyszymy. Płytka jest cholernie ciężka, posiada mroczny, zawiesisty feeling i  łapie momentami naprawdę ciekawe rozwiązania rytmiczne. Materiału tego nie wypełnia jednak tylko typowa, okrutna szwedzizna, choć na pierwszy rzut ucha tak się wydaje. Gdy nieco bardziej zagłębimy się w te struktury, dostrzeżemy pewne śmiertelne pierwiastki zza wielkiej kałuży, niemal grindowe wybuchy agresji, czy gniotące niemiłosiernie tekstury idealnie wpisujące się w opasłe, ociężałe, Doom Metalowe standardy.W sferze produkcyjnej dominuje oczywiście brzmienie skandynawskie, choć nieco większy groovei dynamika sugerują, że Andrew zaczerpnął również małe co nieco z amerykańskiego i brytyjskiego ogródka. W tekstach zespół porusza tematy historii, kultury, folkloru i konfliktów dalekowschodnich, co nadaje temu wydawnictwu dodatkowego kolorytu. Bardzo dobry, soczysty album, który fani Death Metalowego mielenia powinni łyknąć bez żadnego pierdolenia. Podoba mi się ta tłusta mikstura przyrządzona na krwistym mięsiwie i starych kościach, w których jednak cały czas jest wystarczająco dużo kalorycznego szpiku. Można się tym nażreć do syta. Do następnego razu panie Lee.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz